Według Onetu prezes PZT Mirosław Skrzypczyński miał stosować przemoc fizyczną i psychiczną wobec członków swojej rodziny oraz zawodniczek, które w przeszłości trenował.

Nie jestem ani prokuratorem, ani sędzią, ani też adwokatem oskarżanego prezesa związku. Ta sprawa powinna się toczyć albo przed organami ścigania, jeżeli są na to mocne dowody, co twierdzi Onet, albo przed sądem w postępowaniu cywilnym, jeśli prezes będzie chciał bronić swojego dobrego imienia, a z tego, co wiem zapowiedział złożenie pozwu przeciw dziennikarzom Onetu - powiedział Bortniczuk na antenie Radia ZET.

Reklama

Podkreślił, że jako minister sportu musi działać w granicach prawa i narzędzi, w jakie wyposażyło go państwo polskie.

A tam nie ma takich narzędzi, by badać coś, co rzekomo miało miejsce 20 czy 30 lat temu. Jest bardzo konkretny katalog przewin, które powodują, że jako minister mogę reagować w stosunku do władz autonomicznych związków sportowych, a w tym przypadku ten katalog nie został naruszony. Podjąłem działania kontrolne, czy w związku tenisowym został wdrożony m.in. Kodeks Etyki, który miałby przeciwdziałać przemocy i różnego rodzaju formom nacisku. Jesteśmy w trakcie badania tego, ale już wiem, że ten Kodeks nie został wdrożony, więc będziemy naciskać, by ta sprawa jak najszybciej została naprawiona, ale to jeszcze nie jest powód, abym ja, jako minister mógł jakoś bardzo agresywnie reagować wobec tego związku - tłumaczył.

Z panem prezesem stanowczo już rozmawiałem, jesteśmy w stałym kontakcie w tej sprawie, ale powtórzę raz jeszcze - nie jestem ani prokuratorem, ani sędzią, ani adwokatem - dodał szef resortu.

Pytany, czy prezes Skrzypczyński nie powinien zrezygnować z funkcji albo chociaż zawiesić swoją działalność w PZT do czasu wyjaśnienia sprawy, odparł: To nie jest pytanie do mnie. Na jego miejscu jednak skierowałbym na pewno sprawę do sądu, gdybym czuł się poszkodowany, a dla dobra dyscypliny być może sam podjąłbym decyzję, żeby zawiesić się w funkcji prezesa. Dla dobra dyscypliny i dla czystości oceny tego, co dzieje się w polskim tenisie, a dzieje się całkiem nieźle, bo to nie tylko Iga Świątek, ale i inni zawodnicy wchodzą na wyższy poziom.

Jednak jako minister podkreślę raz jeszcze, że prawo nie uposaża mnie w narzędzia, aby twardo w takiej sytuacji reagować - podsumował Bortniczuk.