Polak w Poznaniu wspominał ostatni wyścig, o Grand Prix Monako, w którym zajął piąte miejsce. "Gdyby nie zła taktyka można było powalczyć o podium" - przyznał bez ogródek kierowca BMW. "Ferrari tego dnia było słabsze, a my nie wykorzystaliśmy naszej szansy" - dodał Kubica.

Reklama

Następny wyścig, o Grand Prix Kanady, odbędzie się za tydzień w Montrealu na torze, który wyjątkowo pasuje BMW. "W Kanadzie potrzebne będą mniejsze skrzydła w bolidzie z mniejszym dociskiem. To szansa dla nas, by zbliżyć się do McLarena i Ferrari, a może nawet osiągnąć coś lepszego" - podkreślił Kubica.

Podczas wczorajszego spotkania Polak był wyjątkowo znudzony. Ożywiał się tylko wtedy, gdy mówił o F1 i... oponach. "W tym sezonie Bridgestone nie ma konkurencji w Formule 1, dzięki temu mamy mniej pracy, jeśli chodzi o dostosowanie ogumienia do nawierzchni" - podkreślał. O swoim życiu poza torem nie chciał zbyt wiele mówić.

"Ono jest takie same jak dziesięć lat temu. Wtedy kręciłem kółkiem i teraz też kręcę. Może jestem bardziej popularny, ale dobrze sobie z tym radzę. Nie czuję się skrępowany z tego powodu. Dobrze jednak, że mam wiele pracy na torze. Tam czuję się najlepiej" - przyznał. Potem wsiadł do samochodu i bez pośpiechu pojechał na lotnisko. "Nie jestem demonem szybkości i nie szaleję na zwykłych drogach. Dodatkowa adrenalina wystarczy mi podczas wyścigu" - dodał lekko się uśmiechając.

Reklama