Obecne Dakary nie mają wiele wspólnego z afrykańskimi rajdami z lat 80-ych ubiegłego wieku, które były romantyczną przygodą, a nie zaciętą rywalizacją światowych koncernów motoryzacyjnych. Właśnie komercjalizacja jest tym, co różni te epoki, chociaż także teraz dla większości uczestników start w Dakarze jest po prostu realizacją życiowych marzeń.

Reklama

Obecnie ton wydarzeniu nadają jednak wielkie pieniądze, dlatego wszystko musi być zorganizowane perfekcyjnie. A nie jest to łatwe, biorąc pod uwagę, że na środku saudyjskiej pustyni trzeba zapewnić warunki pobytu dla 2-3 tysięcy osób. Tyle bowiem osób mieszka na biwakach - w kamperach, autobusach, ale przede wszystkim w swoich namiotach.

Zarządzająca Dakarem francuska organizacja A.S.O. wywiązuje się z tego zadania bardzo dobrze. Gdy zawodnicy przyjeżdżają w kolejne miejsce, wszystko jest już przygotowane. Rozstawione są wielkie namioty, w których mieszczą się biura rajdu, w tym prasowe, centrum medyczne, stołówka. Nie brakuje kontenerów z sanitariatami, w których od paru lat jest nawet ciepła woda. Każdy uczestnik rajdu ma wyznaczone miejsce na biwaku, duże zespoły zajmują nawet ponad tysiąc metrów kwadratowych.

Reklama

Wymaga to dużej ilości energii wytwarzanej przez pracujące całą dobę potężne generatory. Hałasują niemiłosiernie, ale po kilku dniach już się na to nie zwraca uwagi. Tym bardziej, że towarzyszy im wszechobecny ryk silników spalinowych, przygotowywanych przez mechaników często także w nocy.

Reklama

Wszystko to jest możliwe dzięki rzeszy pracowników, którzy dbają o czystość, bezpieczeństwo, a przede wszystkim zajmują się składaniem i przenoszeniem biwaków na kolejne miejsce. Organizatorzy posiadają kilka takich zestawów, więc gdy rano zawodnicy opuszczają jeden biwak, następny czeka już na nich gotowy kilkaset kilometrów dalej. Co ważne dla orientacji, układ wszystkich jest taki sam – centralnym miejscem jest stołówka, przed którą znajduje się duży plac ze sceną i ogniskiem.

Każdego dnia, gdy uczestnicy Dakaru wyruszają na bezdroża odcinka specjalnego, podąża za nimi zwykłymi drogami karawana pojazdów – samochody serwisowe, ciężarówki ze sprzętem, autobusy z obsługą. Wyczarterowane samoloty przewożą sędziów, dziennikarzy i ekipy telewizyjne, które muszą być na miejscu przed zawodnikami.

W sobotę do Al Hinakiyah wyruszy 418 pojazdów wszystkich klas. Łącznie pojedzie nimi 770 zawodników, w tym 27 kobiet. Najwięcej jest Francuzów, Hiszpanów i Holendrów. Polska ekipa liczy 24 osoby.

Al-Ula nie żegna definitywnie uczestników tegorocznego Dakaru. Powrócą tu 16 stycznia po pokonaniu tam i z powrotem całej Arabii Saudyjskiej. Trudy rajdu sprawią, że na biwaku będzie już jednak znacznie luźniej…