ŁKS wygrał z Lechem 2:1. Pierwszy gol dla łodzian padł po dziecinnym błędzie bramkarza Lecha. Rumun chciał wznowić grę od swej bramki. Rzucił piłkę na murawę, by ją wybić. Nie zauważył, że za jego plecami przyczaił się Bośniak Ensar Arifović.

Piłkarz łódzkiego klubu łyskawicznie wyskoczył mu zza pleców, zabrał piłkę, odegrał do Jovinho i padła bramka. "Schrzaniłem kolejny mecz. Mogę tylko przeprosić moich kolegów, bo to było bardzo ważne spotkanie, a ja wszystko spier..." - zaklął po meczu zdruzgotany Dolha.

Zobacz, co zrobił Dolha>>>



Reklama