"Co prawda nikt mnie stąd nie wygania, ale zależy mi na występach w reprezentacji. A wiadomo, że nikt mnie nie powoła, jeśli będę dalej siedział na ławie w Spartaku" - mówi "Faktowi" Kowalewski.

Dlatego Polak kilka dni temu oznajmił władzom moskiewskiego klubu, że chce latem odejść. "Nie ma na co czekać. Nowy trener Stanislaw Czerczesow powiedział mi jasno, że pierwszym bramkarzem jest Chorwat Stipe Pletikosa. Dla mnie przewidziana jest rola rezerwowego. Nie mam zamiaru się z tym pogodzić, więc odchodzę" - mówi "Gibon".

Reklama

Kowalewski zaznacza, że powrót do polskiej ligi jest raczej wykluczony. "Nie dlatego, żebym nie chciał grać w Polsce, ale z powodu ceny. Spartak będzie chciał za mnie sumy w milionach euro, a nie w tysiącach. Żadnego klubu w naszym kraju nie będzie stać na to, żeby mnie stąd wykupić" - podkreśla Kowalewski, który ma kontrakt jeszcze przez rok, a jego wartość szacuje się na 1,5 mln euro.

Gdzie wyląduje bramkarz reprezentacji Polski? Niewykluczone, że będzie to klub z ligi... rosyjskiej. "Tutaj mam już wyrobioną markę i łatwiej mi będzie znaleźć innego pracodawcę. Nie ma co ukrywać, w ligach zachodnioeuropejskich nie jestem bardzo znanym zawodnikiem, dlatego o pracę tam może być mi trudniej. Do 15 lipca chcę mieć wszystko ustalone i rozpocząć już przygotowania do sezonu z nową drużyną" - twierdzi "Gibon".

Reklama