Pomocą przy okazji meczu z ekipą Kraju Kwitnącej Wiśni służył trenerowi Vitalowi Heynenowi i kolegom z drużyny narodowej Michał Kubiak. Kapitan Polaków nie poleciał do Osaki i nie zagra już do końca rozgrywek, ale od dwóch lat jest zawodnikiem Panasonic Panthers i miał okazję w lidze japońskiej obserwować na co dzień wielu reprezentantów tego kraju.

Reklama

Jeszcze przed rozpoczęciem turnieju w Azji wydawało się, że gospodarze to - przynajmniej teoretycznie - najłatwiejszy rywal biało-czerwonych w tej imprezie. Pod koniec maja co prawda błysnęli, pokonując w turnieju LN we Francji Iran, a w kolejnym tygodniu w Brazylii wywalczyli punkt w meczu z USA. W piątek jednak przegrali z Bułgarami 0:3, a w konfrontacji z podopiecznymi Heynena także nie mieli wiele do powiedzenia.

W porównaniu z piątkowym spotkaniem z wicemistrzami olimpijskimi z Rio de Janeiro Włochami - wygranym 3:2 - w wyjściowej "szóstce" Polaków pozostało tylko dwóch zawodników: środkowy Piotr Nowakowski i libero Paweł Zatorski. Belgijski szkoleniowiec tym razem dał szansę na dłuższy występ siatkarzom, którzy dopiero rozpoczynają przygodę z seniorską kadrą - rozgrywającemu Marcinowi Komendzie i atakującemu Damianowi Schulzowi.

Reklama

Pierwszy set, przy zagrywce Nowakowskiego, rozpoczął się od prowadzenia Polaków 5:0. Zespół gości w pełni kontrolował sytuację w tej partii (19:7, 21:15). Na początku kolejnej dwa asy Schulza dały biało-czerwonym prowadzenie 5:1.

Reklama

W tej części spotkania siatkarze z Kraju Kwitnącej Wiśni stawili jednak większy opór. Znacznie ustępowali rywalom warunkami fizycznymi - tylko dwóch z graczy, którzy zaprezentowali się tego dnia, mierzy ponad dwa metry, a z pozostałych jeden ma ponad 1,9 m wzrostu. U biało-czerwonych jest pięciu "dwumetrowców", a jedynie Zatorski mierzy mniej niż 1,9 m. Azjaci te braki nadrabiali jednak uwijaniem się w obronie, szybkim rozgrywaniem akcji i skocznością. Tym ostatnim imponował zwłaszcza mierzący 1,86 m Yuji Nishida, który często obijał lub omijał blok przeciwników.

Gdy przewaga Polaków stopniała do dwóch punktów (13:11) Heynen wprowadził w miejsce Komendy i Schulza Fabiana Drzyzgę i Dawida Konarskiego. Po chwili wrócili na ławkę rezerwowych, ale na dłużej pozostał na boisku Mateusz Bieniek, który zmienił Bartłomieja Lemańskiego. Nieco nerwowo w ekipie gości zrobiło się, gdy gospodarze doprowadzili do remisu 16:16. Po chwili zdobyli jednak trzy punkty z rzędu i zażegnali niebezpieczeństwo straty seta.

W trzeciej partii niespodziewanie Azjaci prowadzili 2:0 i 8:7. Ale sytuacja szybko została opanowana przez Polaków. W końcówce dodatkowo miejscowi zaczęli się coraz częściej mylić i nie stanowili już zbyt dużego zagrożenia. Pojedynek zakończył as serwisowy Bartosza Bednorza. On i Schulz byli najlepiej punktującymi zawodnikami w polskiej ekipie - zdobyli po 16 "oczek". Tyle samo uzbierał Nishida.

W zespole Azjatów były dwa polskie akcenty. Na libero zagrał Taichiro Koga, który w minionym sezonie zadebiutował w PlusLidze. Zawodnik Aluronu Virtu Warty Zawiercie jest pierwszym japońskim siatkarzem w polskim klubie. Asystentem trenera Japończyków jest zaś Philippe Blain. Francuz jako drugi szkoleniowiec biało-czerwonych wywalczył z nimi w 2014 roku mistrzostwo świata.

Na koniec występu w Osace zespół Heynena czeka mecz z Bułgarami. Ci w sobotę przegrali z ekipą Italii 1:3.

Jedyny dotychczas przegrany przez Polaków pojedynek w LN miał miejsce w minioną niedzielę - ulegli wówczas w Łodzi Niemcom 1:3.

Biało-czerwoni odzyskali stracone w piątek prowadzenie w tabeli. By cieszyć się nim dłużej niż kilka godzin muszą liczyć na to, że uczestniczący obecnie w turnieju w Rosji Brazylijczycy nie zgarną w popołudniowym spotkaniu z Iranem trzech punktów.

Japonia - Polska 0:3 (16:25, 21:25, 20:25)
Japonia: Naonobu Fujii, Tatsuya Fukuzawa, Akihiro Yamauchi, Haku Ri, Hiroaki Asano, Yuji Nishida - Taichiro Koga (libero) oraz Issei Otake, Satoshi Tsuiki
Polska: Piotr Nowakowski, Marcin Komenda, Damian Schulz, Bartłomiej Lemański, Aleksander Śliwka, Bartosz Bednorz - Paweł Zatorski (libero) oraz Mateusz Bieniek, Dawid Konarski, Fabian Drzyzga.