Z drobną kontuzją poleciał do Moskwy także drugi rozgrywający Lironza Harrington i w tej sytuacji grą mistrzów Polski będzie musiał kierować rzucający obrońca David Logan. Nie w pełni sił jest także center Pape Sow, który z powodu urazu stawu skokowego nie trenował przez dwa tygodnie.
Założone w styczniu 1997 roku Chimki są na tle gdyńskiego zespołu prawdziwym nowicjuszem - Asseco gra w Eurolidze już po raz szósty z rzędu, a dla klubu z Moskwy jest to debiut w tych rozgrywkach. Jednak to rywale, którzy mają na koncie już trzy zwycięstwa (gdynianie jedno), są zdecydowanym faworytem.
"Zgadzam się z tą opinią. Chimki, które pokonały Real Madryt, dysponują bardzo wyrównanym składem. Uważam jednak, że szanse na zwycięstwo są zawsze. Trzeba tylko podjąć rękawice. W sporcie jest jak w życiu. Jeśli ktoś widzi śliczną blondynkę i zastanawia się, czy ma szansę umówić się z nią na randkę, a będzie się wstydził jej to zaproponować, nigdy się nie dowie, czy ona przyjmie jego propozycję. Dlatego my również nie możemy wstydzić się spróbować pokonać Chimki" - tłumaczy obrazowo trener mistrzów Polski Tomas Pacesas.
Koszykarze Asseco wylecieli do Moskwy we wtorek o godz. 10.00 z lotniska w Gdańsku-Riębiechowie specjalnie wyczarterowanym samolotem. "Koszty jego wynajęcia są zbliżone do ceny podróży rejsowymi liniami, ale dzięki temu zyskujemy na czasie i komforcie podróży. Nie ma wczesnego zrywania się z łóżek ani przesiadek. W dodatku od razu po meczu wsiadamy w samolot i lecimy do domu" - dodał litewski szkoleniowiec.
Rosyjska drużyna, w której przez trzy lata występował Maciej Lampe, odniosła w grupie D trzy zwycięstwa i zanotowała tylko jedną, aczkolwiek bardzo dotkliwą porażkę w Atenach z Panathinaikosem 66:101. Wygrała z Armani Jeans Mediolan i EWE Baskets Oldenburg, a przede wszystkim z Realem Madryt, który uchodzi za jednego z pretendentów do zwycięstwa w Final Four. Z kolei gdynianie wygrali jeden mecz 88:83 z Armani i ponieśli trzy porażki.