Sytuacja jest tym bardziej nietypowa, że Polacy zajmują drugie miejsce w tabeli, a liderami są Trójkolorowi. Jednak w ME w przypadku równej liczby punktów liczy się bilans bezpośrednich spotkań. Kłopoty Francuzów zaczną się, gdy we wcześniej rozgrywanym spotkaniu Hiszpania, z którą w rundzie wstępnej zremisowali, wygra ze Słowenią. Wtedy decydować będzie różnica bramek z całego turnieju, a ten bilans nie jest dla mistrzów świata i olimpiady korzystny.

Reklama

"Wszyscy są teraz jakoś dla nas tacy mili" - mówi śmiejąc się trener reprezentacji Polski Bogdan Wenta. Oczywiście z różnych powodów: Hiszpanie chcą, żeby Polacy mimo luzu się sprężyli, a Francuzi wręcz przeciwnie. Ktoś z ekipy biało-czerwonych na wspólnym spotkaniu głośno zapytał: "Czy Mauritius należy do Francji, czy do Hiszpanii?".

Oczywiście to są tylko żarty i jak zapowiada szkoleniowiec "żadnych kalkulacji nie będzie". Niezręczność jest tym większa, że "podkładając" się Francuzom Polacy awansowaliby do przyszłorocznych mistrzostw świata. Kwalifikować się będą do nich bowiem trzy najlepsze zespoły ME 2010, a czwartkowym rywalem "Orłów Wenty" są mistrzowie świata, którzy udział w przyszłorocznym turnieju w Szwecji mają zapewniony.

Gdyby biało-czerwoni ich wyeliminowali, a potem zajęli miejsce poza podium, musieliby uczestniczyć w kwalifikacjach.

"Nie będziemy kalkulować - zapewnił Wenta. - To jest sport. Jeśli masz taką szansę to graj. Oczywiście życie pisze różne scenariusze. Jeśli wygramy z Francją, a potem nie zdobędziemy medalu, to ktoś może powiedzieć - trzeba było przegrać. Tylko czy to jest sport? Czy mamy iść w przegrywanie? To się mija z celem. Poza tym tak sobie po chłopsku tłumaczę, że Francja to nie byle kto. To mistrzowie świata i olimpijscy, więc to nie jest taki zespół, który musiałby przed nami na kolana padać i prosić o litość".

Prawoskrzydłowy reprezentacji Polski Mariusz Jurasik dodaje, że komfortowa sytuacja w jakiej znalazła się polska reprezentacja, może przyczynić się do lepszej gry.

"Wiadomo, że w głowach mamy już półfinał i będziemy grać mniej nerwowo. Nie będziemy się bać, że przy ewentualnym remisie czy przegranej odpadamy z turnieju. Będziemy grać na luzie i może nam to pomoże w lepszej i ładniejszej dla oka, grze".Terminarz czwartkowych spotkań:

16.30 Niemcy - Czechy18.30 Hiszpania - Słowenia20.30 Polska - Francja Z Innsbrucku Cezary Osmycki (PAP)