PRZEGLĄD SPORTOWY: Miło byłoby mieć w szafie komplet medali olimpijskich we wszystkich kolorach. Brakuje jednego.

JUSTYNA KOWALCZYK: Po zeszłorocznych mistrzostwach świata powiedziałam, że złoto przywiozę z Soczi. I jestem tego pewna. Chyba, że wydarzy się coś nieprzewidywalnego. Na razie bieganie sprawia mi ogromną radość. Jestem pewna, że przez następne cztery lata wykonam ciężką pracę. A tutaj? Zostało trzydzieści kilometrów. Niby mój ulubiony dystans, który zawsze „ratował mi tyłek". Czy tym razem też? Nie wiem. Zresztą, miałam zdobyć cztery złote medale, więc jeden i tak nie wszystkich usatysfakcjonuje.(..)

Reklama

PS: W Vancouver powiedziała pani sporo mocnych słów. Było o niebezpiecznej trasie, na której groźny upadek miała Petra Majdic, a teraz trwa burza pod tytułem „astma w sporcie". I to nie tylko w Polsce. Spodziewała się pani, że wywoła aż takie zamieszanie?

Jeżeli mówi to mistrzyni świata, reakcji trzeba się spodziewać. Jeżeli chodzi o astmę, to powtarzam to od dawna. Teraz moje słowa trafiły na podatny grunt. A ja powiedziałam tylko trzy zdania. Efekt? W Norwegii jest afera narodowa, w Polsce też wszyscy aż podskoczyli. Moim zdaniem, tłumaczą się winni.

p