W tym poważnie opóźnionym przez deszcz meczu było wszystko - niekontrolowane emocje i wywołane pogodą zawieszenia akcji. Niestety zabrakło szczęśliwego zakończenia.

Po siedmiu minutach na korcie Radwańska, ósma tenisistka świata, prowadziła z zajmującą 36. miejsce w rankingu Szwedową 2:0. "Na początku spotkanie było zacięte, ale potem ona błyskawicznie odskoczyła i było już za późno, żeby to nadrobić. Zresztą Szwedowa zagrała naprawdę dobrze, niewiele mogłąm zrobić i to mnie trochę denerwowało. A później im bardziej chciałam, tym mniej mi wychodziło" - przyznała Polka, która w drugim secie traciła punkty w zastraszającym tempie.

Fatalne statystyki na gorąco podrzucał jej z trybun ojciec i zarazem trener Robert Radwański, na co Agnieszka w końcu zareagowała wybuchem: "Zamknij się albo wyjdź stąd i zabierz swoją matematykę do domu" - wołała. I nie było to najgorsze, co usłyszał Radwański, bo przy stanie 0:4 w drugim secie skończyło się na wyrażeniach nieparlamentarnych. "Sp…., czy to jakiś okrzyk zagrzewający do boju, takie polskie <come on>?" - dopytywał się jakiś Amerykanin.

Kibice Polki obecni na korcie numer 4 mogli tylko modlić się o cud i przy stanie 5:7, 2:5 wydawało się, że ten cud nastąpił - znów lunął deszcz. Niestety wznowione po godzinie spotkanie wcale nie potoczyło się w innym kierunku.

Po wszystkim Agnieszka tłumaczyła swój wybuch: "To nie były uwagi trenera, ale zwykłe docinki. Tata po prostu nie wytrzymuje ciśnienia, kiedy tylko coś nie idzie po jego myśli. Może kiedy wygrywam 6:0 obywa się bez komentarzy i westchnień. Pytam go czasem, po co właściwie przychodzi na mecz" - mówiła tenisistka. Przyznała, że czasami mają siebie dosyć, ale o żadnych zmianach w teamie nie może być mowy. "Po czymś takim ja potrzebuję 20 minut na uspokojenie, tata pewnie parę dni. Poziom emocji jest wysoki, ale to normalne w tym zawodzie".

Pytanie, dlaczego musiało dość do takich emocji już w drugiej rundzie turnieju.

"Martwię się o Agnieszkę" - mówił Wojciech Fibak, który jest w Paryżu. "Chyba można powiedzieć, że ją też objął kryzys, który panuje w ścisłej czołówce kobiecego tenisa. A jednocześnie zaplecze tej czołówki bardzo podniosło poziom gry. Te dziewczyny wychodzą na mecze z gwiazdami bez żadnego respektu i pokazują co potrafią. Tak jak dzisiaj Szwedowa" - mówił.