Mecz z Chelsea rozstrzygnął się bardzo szybko.
Rozmawialiśmy w szatni, jak przetrzymać pierwsze dwadzieścia pięć minut. Nie wiem, co się stało. Chyba po prostu wyszła różnica pomiędzy nami a Chelsea. To było widać w każdym elemencie gry. Na pewno nie zabrakło nam ambicji, ale raczej sił, umiejętności i pomysłu na grę.
Anglia kompletnie wam nie leży. To był dziewiąty przegrany mecz Olympiakosu na Wyspach na dziewięć spotkań.
Różnica między najlepszymi drużynami angielskimi a greckimi jest wielka. To chyba tkwi w psychice. Zanim wyjdziemy na boisko, mówimy sobie przedtem o wielu rzeczach, a potem popełniamy błędy. Człowiek uczy się całe życie.
Można powiedzieć, że jedyny plus po greckiej stronie to kibice. Trzy tysiące ludzi dopingowało was tak samo, kiedy było 0:0, jak i wówczas, gdy było 0:3.
Nigdzie nie widziałem czegoś takiego. To nieodłączny element naszego klubu. Nasza ambicja płynie od nich i jest dla nich. Oni czekają choćby na jedną bramkę, na jedną udaną akcję. Są niesamowici.
Jak się gra przeciwko tak ofensywnie nastawionej drużynie? Kalou, Drogba, Joe Cole, a nawet Lampard ? wszyscy chcieli strzelić wam gola.
Grając przeciwko takim drużynom, obrona powinna zaczynać się już od napastników. Tymczasem rywale za łatwo dochodzili do sytuacji.
To był wasz najgorszy mecz w tym sezonie?
W Lidze Mistrzów? Na pewno. Taki mecz musiał przyjść, szkoda tylko, że na takim etapie rozgrywek.
Nie wszystko jest dla ciebie smutne. Dwóch gwiazdorów Chelsea, przeciwko którym grałeś - Lampard i Terry - nie pojedzie na Euro 2008, ty owszem. To daje satysfakcję?
To jedyny pozytyw z całego nieszczęścia, no i to, że skoncentrujemy się na lidze. Tam też jest w kratkę. Od początku sezonu gramy co trzy dni, niektórzy z nas są naprawdę bardzo zmęczeni. Z jednej strony - nie ma co płakać, taka jest piłka na wysokim poziomie. Z drugiej strony organizmu nie da się oszukać.