Lydia Stephens-Okech wie, że słabe wyniki kenijskich sportsmenek to wynik braku odpowiedniej edukacji. "Dziś, po ślubie, niezależnie od tego jak dobrymi były zawodniczkami, odsuwane są od sportu, bowiem ich zadaniem staje się opieka nad domem, mężem oraz rodzenie dzieci" - mówi.

Reklama

Problemem pozostają afery seksualne. "Zaciągane po zawodach do pokoi hotelowych dziewczęta nagle widzą inny świat. Elektryczność, czy płynąca woda z kranu to dla nich całkowita nowość. Mężczyźni to wykorzystują" - dodaje Stephens-Okech.

W Kenii musi także powstać baza sportowa. Nie ma stadionów i nawet minimalnych pensji, które pozwoliłyby dziewczętom zarobić na własne utrzymanie.