Gdzie jest Piotr Rawdański? Od kilku tygodni przebywa razem z młodszą z sióstr w Europie. Urszula walczy w turniejach mniejszej rangi. "Byłoby optymalnie, gdyby Ula dogoniła Agnieszkę, bo wtedy grałyby w tych samych turniejach" - śmieje się Radwański w rozmowie z "Gazetą Wyborczą".

Reklama

Pod jego nieobecność "Isia" w meczu trzeciej rundy turnieju w Amelia Island z Amelie Mauresmo Radwańska nie potrafiła wykorzystać swojego największego atutu - żelaznej psychiki. W tie-breaku, mimo prowadzenia, nie potrafiła doprowadzić do korzystnego dla siebie rozstrzygnięcie. Przegrała 6:3, 5:7, 6:7 (6-8).

"Jako ojciec żałuję, że nie było mnie na trybunach, bo tie-break to zwykle totolotek. Może bym coś krzyknął, dodał otuchy" - zastanawia się Radwański. "Jako trener wiem, że Agnieszka wiele nauczyła się w tym meczu. Przy 6:1 czy 6:2 w jedną lub drugą stronę nie ma szans, żeby zyskać jakieś umiejętności."

W poniedziałek 16. w rankingu Radwańskia startuje w Charleston. To drugi turniej na specyficznej, zielonej mączce. Polka ma szanse na rozstawienie. Na rady ojca będzie mogła liczyć jedynie przez telefon.

"Różne osoby pytały mnie, czy myślimy nad zmianą trenera. Mają odpowiedź. Nie ma trenera, Agnieszka przegrywa. Tak było w meczach z Marią Szarapową, Michelle Larcher De Brito i ostatnio z Amelie Mauresmo" - kończy Radwański.