Filipiak sobotę i niedzielę spędził w areszcie. "Nie spałem przez 36 godzin, bo jak wyszedłem z aresztu, to trzeba było rozwiązywać ten problem. Dla większości, ważny jest klub Cracovia, ale tak naprawdę ważne jest to, co stoi za klubem, czyli ComArch. Trzeba było natychmiast działać dla ratowania dobrego imienia ComArchu i Cracovii, bo chcę powiedzieć, że te wszystkie zarzuty są nieprawdziwe" - mówi "Przeglądowi sportowemu" prezes zespołu z Krakowa.
On i pozostali zatrzymani (Jakub Tabisz, Rafał Wysocki i Paweł Misior) nie przyznali się do winy. "Cała sprawa jest wywołana przez pomówienia byłego zawodnika Cracovii. Na podstawie tego prokuratura zastosowała tak mocne środki, że jestem tym oburzony" - zakończył profesor Janusz Filipiak.
Ostatnie dni dla Janusza Filipiaka były bardzo trudne. Szef Cracovii trafił za kratki po tym jak jeden z byłych piłkarzy oskarżył go o sfałszowanie kontraktu. "Zostałem obrzucony błotem i do końca życia to będzie cuchnąć - powiedział prezes "Pasów". Ale Filipiak nie oczekuję współczucia. "Jak się ma tyle kasy i jest się znanym, to trzeba czasem dostać po dupie" - dodał.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama