Nie lubi szumu wokół siebie, a tutaj jest postacią prawie anonimową. Chociaż jeżeli nadal będzie tak dobrze jeździć, to się zmieni. "Ja wyprowadziłem się jednak z Monako do Szwajcarii, bo tam jest spokojniej" - mówi Nick Heidfeld, kolega Polaka z zespołu.
Ale wielki świat nie przeszkadza Kubicy. Wręcz przeciwnie, ostatni wyścig pokazał, że czuje się swobodnie u boku najsłynniejszych. Kilka razy był na jachcie Flavio Briatore, ekscentrycznego milionera i szefa zespołu Renault. Wiedział, jak się zachować. Przed wejściem na pokład zdjął buty. Z uśmiechem na ustach, wyluzowany, rozmawiał z Briatore, a także z Bernie Ecclestonem, najważniejszym człowiekiem w Formule 1. Z innych kierowców tylko David Coulthard i Fernando Alonso byli zapraszani do tak eskluzywnego towarzystwa - opisuje "Fakt".
Kubica zyskał przychylność milionerów nie tylko świetną jazdą, lecz również obyciem. Przeprowadzka do Monako dobrze mu zrobiła. Tu spędza więcej czasu niż w Polsce. I częściej się uśmiecha. Jeżeli zacznie wygrywać, jego gwiazda będzie świecić jeszcze większym blaskiem. A to może nastąpić niedługo.
Kubica w Monako zyskał wielu zwolenników. Prędzej czy później stanie się wizytówką tego niezwkłego miejsca. A wówczas nie tylko Briatore będzie go zapraszać na własny jacht.
Nagrodę za drugie miejsce wręczała mu księżniczka Karolina. Brawa bił trzeci najbogatszy człowiek świata, hinduski multimilioner Lakshmi Mittal. Kubica w tym towarzystwie czuje się jak ryba w wodzie. Klimat Monako dobrze mu służy, towarzystwo znanych osób także, dlatego do Polski zagląda coraz rzadziej. Wychował się we Włoszech, dokąd pojechał w wieku 13 lat, ale okazało się, że to właśnie Monako jest dla niego najlepszym miejscem.