Szef PZPN przed niedzielnym zjazdem antykorupcyjnym strzegł jak oka w głowie pewnej na pozór nic nieznaczącej kartki papieru. Ale gdyby nie ten świstek, "Listek"mógłby zapomnieć o tym, że kibicom w Polsce należą się przeprosiny za to, że związek pod jego kierownictwem dopuścił do korupcji na wielką skalę.

Reklama

Na ściągawce oprócz powitania czy tez, które miały udowodnić wszystkim, że nieprawdą jest, iż związek nie walczył z korupcją - znalazło się także przypomnienie o potrzebie skruchy wobec fanów futbolu w naszym kraju.

W drugim punkcie scenariusza swojego wystąpienia Listkiewicz napisał: słowo "przepraszamy". Na mównicy podczas zjazdu czuł się tak pewnie, bo miał przygotowaną ściągę. Wystarczył jeden rzut oka na karteczkę i już z jego ust padły magiczne przeprosiny w stosunku do kibiców.

Jak to dobrze panie prezesie, że czasem można skorzystać ze ściągawki...