Jeszcze raz okazało się, że zapowiedzi Listkiewicza to typowa dla niego taktyka "mydlenia oczu". Tym razem swoimi deklaracjami o odejściu mamił polski rząd i ministra sportu Mirosława Drzewieckiego. Ten wziął zapowiedź Listkiewicza za dobrą monetę, tymczasem "Listek" wykorzystał te słowa do tego, żeby wystrychnąć go na dudka. A my od początku przecież ostrzegaliśmy, że Listkiewiczowi nie można wierzyć ani za grosz, bo już wiele razy zapowiadał, że odejdzie, a później jak przyszło co do czego, nigdy nie dotrzymywał danego słowa. Tak samo jak tym razem.

Panie prezesie, my panu pomożemy pozbyć się jakichkolwiek rozterek! Największy bałagan w historii polskiej ligi, rozgrywki przeżarte korupcją, kolejne blamaże w finałach wielkich imprez piłkarskich, obskurne stadiony, fatalny system szkolenia młodzieży. To pana dorobek w roli prezesa PZPN. Lepiej niech pan już idzie na plażę dla naturystów i tam zostanie. Tam będzie pan mógł w spokoju oddać się kąpielom w promieniach słonecznych, na golasa, czyli tak jak pan lubi najbardziej. I nikt nie będzie zadawał niewygodnych pytań.

Prawda jest taka, że polski futbol bez pana naprawdę świetnie da sobie radę. To pewne jak w banku. Więc nie ma żadnych powodów do jakichkolwiek rozterek. Czas wreszcie dać szansę innym. Gorzej niż teraz już być przecież nie może. Nie chcemy już więcej słuchać, ile to jeszcze dobrego mógłby pan zrobić dla polskiej piłki. Dość! Pana czas już się skończył. Teraz może pan brylować już tylko na plaży...



Reklama