"Niestety, nasz protest nie został uwzględniony i nie mamy się już gdzie odwoływać. Pozostały jednak wątpliwości. Oglądaliśmy ujęcie z innej kamery i widać, że Jędrusińska przed strefą zmian przekazała pałeczkę Kocielnik, która jej nie odebrawszy zwolniła, by nie przekroczyć żółtej linii. Wówczas wpadła na nią Dorota" - poinformowała Irena Szewińska.

Reklama

Zespół w składzie: Ewelina Klocek, Daria Korczyńska, Dorota Jędrusińska i Joanna Kocielnik ukończył bieg na szóstym miejscu, jednak został zdyskwalifikowany za przekroczenie ostatniej strefy zmian - podano w komunikacie.

Zdaniem zawodniczek trener niepotrzebnie dał na ostatnią prostą, zamiast Marty Jeschke, Joannę Kocielnik. A ta zbyt szybko uciekła Jędrusińskiej. "Nie zmienia się koni w biegu" - oceniły krótko, zwłaszcza, że Kocielnik weszła do zespołu niedawno.

"Stało się! Mądry Polak po szkodzie. Wiem, że nie powinno się zmieniać koni, ale niekiedy warto ryzykować. Przedobrzyłem... Chciałem, by to szóste miejsce, które było w zasięgu zawodniczek, zostało pewnie wywalczone. Niestety, nie udało się" - ocenił trener Tadeusz Cuch, olimpijczyk z Monachium 1972, srebrny medalista mistrzostw Europy w sztafecie 4x100 m.

Zawodniczki nie były w stanie prawie nic mówić po biegu. Żal i ból ściskał je za gardło. Strata szóstego miejsca na świecie to dla nich utrata stypendiów.