Jamajczyk poważnie podchodzi do walki z naszym pięściarzem. "Będę dobrze przygotowany, możecie być tego pewni. Już teraz sparuję z Bernardem Hopkinsem. Nie chcę składać żadnych wielkich deklaracji, ale coś mi podpowiada, że po walce cała Polska będzie płakać" - mówi "Przeglądowi Sportowemu" rywal Adamka.
Bell jest szalony, ale bokserem jest dobrym. Jeszcze w 2006 roku miał w domu trzy mistrzowskie pasy w wadze junior ciężkiej. Tak jak Evander Holyfield w 1988 roku. Co ciekawe, pierwszą walkę w zawodowym ringu Bell stoczył w 1998 roku właśnie z Holyfieldem. Tyle że z Williamem Holyfieldem, czyli krewnym słynnego Evandera.
Od tamtej pory do ringu wchodził 29 razy. 26 pojedynków zakończyło się jego zwycięstwem, a aż 24 rywali nie zdołało, bijąc się z nim, wytrwać do końca. Raz zremisował i dwa razy przegrał, ostatni raz prawie rok temu. We Francji pokonał go Mormeck i odebrał mistrzowskie pasy WBC i WBA. Od tamtej pory nie walczył. 19 kwietnia będzie się bił po raz drugi poza granicami USA. W katowickim Spodku zmierzy się z Tomaszem Adamkiem o prawo do walki o mistrzostwo świata IBF.