Powiedział pan przed wyjazdem na pierwsze zgrupowanie do Niemiec, że skoro znalazł się już w tej szerokiej kadrze, to klamka zapadła. Z pewnością załapie się do grona 23 najlepszych zawodników. Rzeczywiście był pan tego pewien, czy grał pan pod publiczkę?

Reklama

Wiedziałem to. Znam swoje atuty, wiem, że trenerzy doceniają to jak mocno pracuję podczas treningów. Wiele można mi zarzucić, ale nie brak ambicji.

To może teraz pójdzie pan za ciosem i powie, że zagra w meczu z Niemcami...

Apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ja naprawdę wierzę, że trener da mi szansę. Jeśli nie w całym meczu, to choćby w jakiejś jego części. Co więcej, ja jestem przekonany, że bardzo się przydam. Nie chciałbym jednak aby to źle zabrzmiało. Znam swoje miejsce w szeregu. Tyle, że z drugiego planu też można się wybić.

Reklama

Jeszcze zanim dostał pan powołanie, ze środowiska Beenhakkera płynęły informacje o tym, że jest pan idealnym zawodnikiem właśnie na mecz z Niemcami. I że dlatego selekcjoner na pewno pana zabierze. "Saganowski zaimponował podczas meczu rewanżowego z Finlandią. Co prawda gola nie strzelił, ale jak porozbijał rywali..." - można było usłyszeć.

Też tak uważam. Ten niemiecki czołg mi nie przeszkadza. Chętnie się z nim zderzę. Będę biegał i walczył do upadłego. Znacie mój agresywny styl gry. Nie odpuszczę nawet o centymetr. Tego wszyscy mogą być pewni. Jednak najlepiej by było, gdybyśmy nie musieli zastanawiać się nad rywalami, tylko zagrali swoje. W takim stylu jak w większości meczów w eliminacjach. Jestem pewien, że jeśli to się uda, sprawimy wielką niespodziankę.

Wielka niespodzianka to remis?

Reklama

Pan żartuje. Mówię o zwycięstwie.

Jeszcze nigdy Niemców nie pokonaliśmy...

Bo tak się akurat złożyło. Ale tak naprawdę to Polska mogła ich pokonać już w 1974 roku, gdyby nie ten deszcz. Ile lat ludzie mają czekać na taki sukces? Moim zdaniem nadeszła na niego pora. To jest tylko futbol, tu nie ma rzeczy niemożliwych. Nie mówię o marzeniach tylko o realich. Będzie dobrze.

Czy Beenhakker mobilizuje was w jakiś wyjątkowy sposób? Jerzy Engel odwoływał się kiedyś do dumy narodowej, stosował sztuczki socjotechniczne...

U Beenhakkera tego nie ma. Jest za to świadomość każdego z nas po co tu jesteśmy. Dokładnie wiemy czemu służy każde najdrobniejsze ćwiczenie. Nic nie jest bez sensu.

Powszechna opinia jest taka, że najsłabszym punktem drużyny niemieckiej jest defensywa. Zgadza się pan z tą tezą?

Niech pan tylko zawuważy, że podobna opinia wyrażana jest o nich przed każdymi mistrzostwami i co z tego wynika? Naprawdę chciałbym, żeby to była prawda, ale raczej nie chce mi się w to wierzyć. Patrząc na nazwiska trudno oprzeć się wrażeniu, to ich defensywa jest naprawdę solidna. Każdą można jednak przechytrzyć. Ja raczej zwaracam uwagę na coś innego. Ten niemiecki czołg to jest diesel. Dosyć długo się rozpędza. Dlatego idealny jest układ, w którym gramy z nimi już w pierwszy meczu.

Mają dla was znaczenie te wszystkie zaczepki ze strony Niemców? Na przykład reklamy, w których robi się z Polaków złodziei...

To są bardziej zaczepki ze strony dziennikarzy, czy też świata biznesu. Gram długo w piłkę i wiem, że zawodnicy poszczególnych drużyn mają dla siebie szacunek. Nie wierzę aby sportowcy sami chcieli podgrzewać atmosferę. To jest im po prostu nie na rękę. Trzeba pamiętać, że w niedzielę nie będzie wojny, tylko walka sportowa. Choć oczywiście będzie to wielki mecz.