Twierdzi pan, że w naszej grupie najsilniejszy zespół ma Chorwacja. To znaczy, że z Niemcami będzie nam łatwiej?

Niemcy zawsze dobrze grają. Mają jedną wielką zaletę - gdy ze składu wypada im jakiś piłkarz, zastępuje go tak samo dobry. My, w przeciwieństwie do Niemców, mamy krótką ławkę. Pod względem wartości, rzecz jasna, bo piłkarzy siedzi na niej sporo.

Reklama

Może mecz z Niemcami - poza aspektami historycznymi - jest tak ważny, bo gramy z nimi w pierwszej kolejności. Jeśli przegramy, ciężko będzie się pozbierać.

Pamiętam mundial w Korei i Japonii. Byłem w środku, przy tej drużynie. Kiedy przegraliśmy z gospodarzami atmosfera była fatalna. Na kolacji głowy pozwieszane, cisza totalna. A pamięta pan nastroje przed spotkaniem? Ogramy Koreę, pokonamy Amerykanów, a z Portugalią trzeba się będzie pomęczyć. Rzeczywistość okazała się brutalna.

Po potknięciu na starcie można się jeszcze pozbierać?

Można, ale to bardzo trudne. Trener nie wie, kto wejdzie w rytm, kogo odstawić, a komu dać szansę. A jak dostajesz w drugim meczu w łeb, to w trzecim już nie ma znaczenia, kogo wystawisz.

Jakie jest największe zmartwienie Leo Beenhakkera na kilkadziesiąt godzin przed meczem z Niemcami?

Reklama

On nie ma żadnych zmartwień. Dysponuje jedenastoma wojownikami, którzy wygrali mu eliminacje. Wątpliwość jest tylko na lewej obronie. Reszta bez zmian: Boruc, Wasilewski, Bąk, Żewłakow, na prawej pomocy Błaszczykowski, w środku Dudka i Lewandowski, na lewej Krzynówek, przed nim Żurawski i na szpicy - nie wyobrażam sobie innego rozwiązania - Smolarek. Problemy Leo zaczną się dopiero wtedy, kiedy ktoś wypadnie z powodu kontuzji czy kartek. Na dziś mankamentem w naszej grze jest prostopadłe podanie.

Ten problem ma rozwiązać Roger.

Miałem spore obawy, kiedy go powoływano. W sparingach, w niektórych momentach, miał kłopoty z wejściem w odpowiedni rytm gry. Były problemy ze sposobem zachowania się w kolektywie. Kiedy jednak był przy piłce, widać było, że umie w nią grać. Ale nadal twierdzę, że wprowadzenie go do kadry w takim momencie było ryzykiem. Ciekaw jestem, czy dojdzie do optymalnej formy, czy odnajdzie się w tej reprezentacji. Może będzie taką pozytywną niespodzianką?

A niespodzianki przy powołaniach?

Dwie największe to Pazdan, Kokoszka. Ale żaden z nich nie spełni kluczowej roli podczas turnieju. Nie wyobrażam sobie, by tak się stało. To nie jest miejsce na sprawdziany. Na Euro jedzie się po zwycięstwa, nie po nauki.

Kokoszka i Pazdan to wygrani selekcji. A przegrani?

Matusiak. Ten chłopak jest teraz w dołku psychicznym i koniecznie trzeba mu pomóc. Przede wszystkim w odbudowaniu formy. Błędem był wyjazd na zachód. Ktoś zawrócił mu w głowie. Tam zobaczył, że to zupełnie inny poziom. Wrócił do Polski i wpadł w potrzask - okazało się, że nie może przebić się w Wiśle. Widać było, że dzieje się z nim coś złego.

W jednej z wypowiedzi Matusiak stwierdził, że winę za to ponoszą też media.

Bzdura. On tych mediów wcześniej łaknął, a potem stały się nagle złe? Jedyną odpowiedzią na krytykę powinna być walka. Napisałem książkę, pozwoli pan, że coś z niej zacytuję: "Nie zadowalaj się nigdy tym, co osiągnąłeś. Jeżeli myślisz, że jesteś najlepszy, to zaczyna się niebezpieczeństwo. Na krytykę nigdy nie odpowiadaj złością". Myślę, że to pasuje jak ulał do Matusiaka. Wielu młodych piłkarzy powinno sobie wziąć te słowa do serca.

Jaki przewiduje pan scenariusz dla Polski na Euro?

Celem jest wyjście z grupy. Jesli stanie się inaczej, będziemy mogli czuć się zawiedzeni. Myślę, że Beenhakker zdaje sobie z tego sprawę. On wie, że sam awans to żaden sukces, tylko dobrze wykonana robota.

A jeśli nie wyjdziemy z grupy? Myśli pan, że selekcjoner odejdzie?

To będzie tylko jego decyzja. Na pewno będzie miał swoje przemyślenia i może dojść do wniosku, że nie przeskoczy z tą drużyną pewnego pułapu. Po prostu może nie będzie chciał się narażać na niepowodzenia.