Kubica nie będzie miło wspominał tegorocznego wyścigu na torze Magny Cours. Od piątkowych treningów narzekał na ustawienie swojego samochodu. W sobotę było jeszcze gorzej. Dostrojenie bolidu do warunków panujących na torze okazało się zadaniem ponad siły zespołu BMW Sauber, a kwalifikacje przyniosły Robertowi wielkie rozczarowanie. Szczęśliwie awansował do ich trzeciej cześci, w której wywalczył dopiero siódmy czas.

"Od początku weekendu mieliśmy kłopoty z przyczepnością i nie udało nam się ich rozwiązać. Balans nie był taki, jakbym sobie tego życzył i samochód fatalnie się prowadził. Popełniłem mnóstwo drobnych błędów. Zawsze tak jest, gdy próbujesz naciskać" - tłumaczył się po kwalifikacjach Kubica.

"Już podczas treningu zauważyliśmy, że jesteśmy wolniejsi niż zwykle. Musimy przemyśleć dokładnie taktykę na niedzielę" - zapowiadał Mario Theissen, szef teamu, dla którego jeździ Polak. Niestety, inżynierom nie udało się ustawić samochodu Kubicy w sposób, który umożliwiałby mu walkę o podium. Dzięki karom dla kierowców McLarena - trzeci w kwalifikacjach Lewis Hamilton został cofnięty o 10 miejsc za spowodowanie kolizji w poprzednim wyścigu, Heikki Kovalainen stracił 5 lokat za blokowanie Marka Webbera podczas kwalifikacji - Robert rozpoczął wyścig z piątej pozycji. Jechał jednak zupełnie nie w swoim stylu. Mało agresywnie, spokojnie, nie atakował rywali, tylko skupiał się na utrzymaniu swojej lokaty.

"Pozostałe ekipy zrobiły chyba większe postępy niż my. Może obraliśmy złą drogę, jeśli chodzi o rozwój bolidu? Generalnie samochód zachowywał się bardzo dziwnie. Mieliśmy problemy z przyczepnością przedniej osi, auto nie chciało "składać się" w wolne zakręty. Dotychczas wolniejsze partie toru były naszą mocną stroną, a tutaj działo się odwrotnie" - analizował Kubica.

Po wczorajszym wyścigu i najgorszym jak na razie wyniku w tym roku Polak spadł na drugie miejsce w klasyfikacji kierowców. Nowym liderem został zwycięzca GP Francji Felipe Massa z Ferrari.







Reklama