Wiłkomirski bardzo chciał wywalczyć medal olimpijski, by premię finansową przeznaczyć na opłacenie kolejnych operacji swojego urodzonego bez zastawki i komory serca synka. Nie udało się, ale z pomocą przyszła mu koleżanka z olimpijskiej reprezentacji.

Reklama

>>>Musi zdobyć medal, by jego synek mógł żyć

"Na pomysł oddania medalu Krzyśkowi wpadłam razem z Moniką Michalik. Zadzwoniłam do niego jeszcze w Chinach, potem spotkaliśmy się na lotnisku. Dowiedziałam się na czym sprawa tak naprawdę polega" - opowiada "Faktowi" Wieszczek. Po powrocie do kraju akcja, której celem jest licytacja medalu, nabrała tempa.

"W czwartek oddałam Krzyśkowi swój medal. Trzeba zrobić z niego replikę. Oryginał zostanie przekazany na aukcję, z której dochód zostanie przeznaczony na konto fundacji, z którą współpracuje Krzysiek. Oddałam też misia, którego ktoś rzucił mi z trybun zaraz po ostatniej walce w Pekinie" - opowiada "Faktowi" zapaśniczka. Zapewnia, że nie było jej żal rozstawać się z trofeum.

"Wisząc na ścianie, na pewno nikomu nie pomoże. A tak, mam nadzieję, zostanie zlicytowany za dobre pieniądze, które uratują dziecko Krzyśka. Oddałam go z radością, bo mnie jeszcze by się gdzieś zawieruszył" - śmieje się Agnieszka.