W Europie trwa medialna gra. Niemieckie gazety wczoraj po raz kolejny poinformowały, że UEFA chce przenieść część spotkań z Ukrainy do Berlina i Lipska. Na nic zdają się wyjaśnienia władz niemieckiego związku piłkarskiego, że jest to nieprawda. Dziennikarze wiedzą swoje. Angielski „Independent” na szczęście nie pisze o zabraniu nam Euro, ale informuje, że czeka nas naprawdę poważna nagana.

Reklama

Ludzie najlepiej w Polsce poinformowani o planach UEFA – czyli Michał Listkiewicz i Adam Olkowicz – zapewniają, że nic nam w Bordeaux nie grozi. Co więcej Polska może usłyszeć kilka miłych słów, bo w ostatnich miesiącach robota ostro u nas ruszyła. Co najważniejsze nie tylko na papierze. Na budowach stadionów we Wrocławiu i Warszawie zaczęło się coś dziać i przestały one być tylko wirtualnymi bytami - czytamy w DZIENNIKU.

>>>Listkiewicz: Spokojnie, Euro jest nasze

Reakcji UEFA bardziej obawiają się Ukraińcy. Gazety w kraju naszych sąsiadów piszą, że popłoch zapanował zwłaszcza w Kijowie. Władze stolicy boją się, że stracą organizację najbardziej prestiżowego meczu turnieju – czyli finału Euro 2012 – na rzecz Warszawy. We wrześniu roboty na Stadionie Olimpijskim i w jego okolicach ruszyły pełną parą. Centrum handlowe „Troickij”, którego bryła blokująca wejścia na stadion raziła wysłanników UEFA, już niemal zniknęło z powierzchni ziemi. Co więcej rozpoczęły się już prace modernizacyjne na stadionie. Rozbierane są maszty oświetleniowe (wg nowego projektu lampy zostaną umieszczone na dachu), zniknęły krzesełka i wszystkie metalowe elementy, które znajdowały się pomiędzy sektorami. 12 września budowę wizytował wysłannik UEFA Marc Timmer i po tym co zobaczył powiedział dziennikarzom: "Możecie napisać, że opuszczam Kijów uśmiechnięty".

UEFA poznała wszystkie plany Kijowa, na temat najsłabszego punktu ich planów na Euro – czyli hoteli. Ukraińcy w ciągu czterech lat wybudują hotele z 15-tysiącami pokoi, w tym dwa tysiące w obiektach pięciogwiazdkowych. Chlubą Kijowa ma być 50-piętrowy hotel niedaleko centrum miasta. Miejsca noclegowe planuje się też na statkach, kempingach i akademikach. Tym wszystkim Kijów ma się dzisiaj pochwalić w Bordeaux.

Czy Ukraińcy przekonają Michela Platiniego? Pewnie tak, bo przecież to prezydent UEFA jest największym zwolennikiem przenosin wielkiej europejskiej piłki we wschodnie rejony kontynentu. Euro w Polsce i na Ukrainie to jego autorski pomysł. Nie oznacza to jednak, że pozostaje wobec naszej kandydatury całkowicie bezkrytyczny.

"Co ma zrobić Ukraina żeby nie stracić Euro? Wybudowanie po czterech stadionów w Polsce i na Ukrainie to prosta sprawa. Wystarczy, że znajdą się na to pieniądze. Jednak organizacja finałów to znacznie trudniejsze zadanie. Ciężko jest nam wpłynąć na władze Polski i Ukrainy, żeby przyspieszyły prace przygotowawcze. Tam nadal nie ma lotnisk, hoteli, sportowych centrów dla drużyn, które zagrają w finałach. W Doniecku powstaje wspaniały, wielki stadion. Ale gdzie są hotele? Ehhh..." – mówił ostatnio w wywiadzie dla „Financial Times” Platini.

Reklama

Ukraińcy mają jednak swoje atuty. Największym jest Hryhorij Surkis członek... Komitetu Wykonawczego UEFA. Prezydent FFU (ukraińskiej federacji piłkarskiej) przed dzisiejszymi obradami był optymistą.

"Nie jedziemy do Bordeaux tylko z planami na papierach. Stadion w Dniepropietrowsku jest piękny i robi wrażenie. W Doniecku powstaje pierwszy w Europie Wschodniej stadion pięciogwiazdkowy. Pracujemy ciężko. Na pewno zdążymy" – zapewnia Ukrainiec.

>>>Pierwszy starion na Euro 2012... na Ukrainie

Czy UEFA uwierzy w jego zapewnienia i da nam spokojnie przygotowywać Euro 2012? Przekonamy się już jutro.