Rywalizacja jest mordercza. Miedzy Latą a Bońkiem nie zostało już nic z atmosfery wspólnego mundialu z 1982 r. Ten duet zaimponował wtedy wszystkim. To był mecz w Barcelonie. Lato jest skrzydłowym, po rajdzie prawą stroną boiska, wbrew oczekiwaniom obrońców rezygnuje z dośrodkowania. Wycofuje piłkę i podaje do nadbiegającego Zbigniewa Bońka. Zibi ładuje piłkę pod poprzeczkę. W meczu z Belgią jest 1:0. To początek koncertu Bońka, który strzela celnie jeszcze dwa razy. Wygrywamy z faworytami 3:0.
Dziś Lato i Boniek stają w sytuacji jeden na jeden. A Boniek mówi lekceważąco o byłym koledze z reprezentacji: "On się w ogóle nie nadaje na rozgrywającego".
Dzieli ich przepaść. Lato to faworyt związkowego betonu, były senator SLD, człowiek ustępującego prezesa Michała Listkiewicza. Boniek reprezentuje europejski futbol, świat biznesu i ma ciche poparcie rządu.
Na ten zjazd po fali ciężkich zarzutów korupcyjnych i wojnie, która wybuchła na lini rząd - PZPN, kibice, środowisko piłkarskie i politycy czekali od dawna. Czy jest szansa na przełom? Nic na to nie wskazuje. Wczoraj do późnej nocy trwały narady delegatów i nieoficjalne targi. Warszawski hotel Sheraton powoli zapełniał się działaczami.
Latę poparł teren i część największych klubów Ekstraklasy. I najważniejsze: po zarzutach prokuratorskich postawionych trzeciemu kandydatowi Zdzisławowi Kręcinie Lato został namaszczony przez niezatapialnego prezesa Michała Listkiewicza. Wszystko to daje mu nad Bońkiem znaczną przewagę. Lato już wczoraj zapraszał działaczy "na wódeczkę po północy", bo o tej porze wszystko ma być już jasne. "To świetnie" - cieszą się zwolennicy Bońka. "Bo to największy beton, który na jednej wódeczce nie skończy. Może zaśpią na głosowania?".
Plan Listkiewicza jest prosty: Lato na prezesa, a Boniek na wice, żeby nie zagrażał. Ale słynny Zibi mówi "nie". Wbrew namowom nie chce poddać się związkowym działaczom. I walczy.
Boniek musi pozyskać niezdecydowanych, tak by w pierwszej turze wygrać. Nie będzie mu łatwo, co najlepiej pokazuje ten przykład: jego zwolennik, jeden z międzynarodowych sędziów, wyjechał właśnie na urlop na Karaiby i nie zagłosuje. "To zawsze jeden głos mniej na Bońka" - mówią popierający Latę.