Jaszka w poprzednich meczach zawodził. W rolę lidera wcielił się Damian Wleklak, który przed spotkaniem z Danią nabawił się kontuzji.

Dopiero 10 minut przed rozgrzewką Wleklak zdecydował, że jednak może grać. Ale od pierwszej minuty Bogdan Wenta musiał postawić na Jaszkę. Ten w końcu pokazał wszystkie swoje walory. Zdecydowanie przewodził swoim kolegom, nie bał się także rzucać.
W drugiej połowie Jaszka upadł na ziemię i zwijał się z bólu. Zacisnął jednak zęby i wrócił na boisko. Okazało się, że podczas upadku... szczypiorniście pękła kość ręki. Jaszka nie miał jednak zamiaru schodzić z boiska.


Reklama

"Trenerze, nie ma co się oszczędzać" - zakomunikował Wencie. "Po meczu z Danią czuję, że nadal mogę być potrzebny drużynie" - cieszył się po dekoracji zawodnik z charakterem.