Pięć i pół tysiąca widzów zebrało się na stadionie stołecznej Polonii, by dopingować polskich rugbystów w meczu z reprezentacją Belgii. Polacy zdominowali grę od pierwszych minut. Zepchnęli Belgów do gry w defensywie i nie pozwalali im na wyprowadzenie akcji.

Reklama

"Za nami bardzo ciekawy mecz, ale to Polska była dziś mocniejsza. Zakładaliśmy na odprawie, że będzie to spotkanie ciężkiej, fizycznej walki i to się potwierdziło" - pogratulował biało-czerwonym zwycięstwa kapitan Belgów Peter Duchau. "Nie graliśmy co prawda w najmocniejszym składzie, trwają egzaminy na uczelniach i kilku zawodników nie przyjechało, ale Polacy zagrali bardzo dobrze i nawet gdyśmy byli w komplecie, to wynik byłby taki sam" - dodał trener Diabłów Richard McClintock.

Stanislas Krzesinski, kapitan Polaków, nie ukrywał po meczu pewnego rozczarowania. "Pogoda popsuła nam trochę plany. Mieliśmy więcej pograć piłką, ale w takich warunkach było to trudne. Myślę, że pokazaliśmy pełne zaangażowanie i ambicję, chcemy wygrać wszystkie mecze w grupie i awansować do kolejnej fazy eliminacji. Cieszę się, że zagraliśmy w Warszawie, atmosfera na trybunach była doskonała. Dziękuję też Belgom za sportowe zachowanie i walkę w granicach fair play" - powiedział kapitan biało-czerwonych.

A braki? "Jeśli chodzi o grę, chcielibyśmy poprawić grę w formacji młyna, nad którą musimy jeszcze trochę popracować. Niestety formacja młyna złożona jest z zawodników, którzy muszą być bardzo atletyczni i silni, grający co tydzień zawody w młynie, a nie tylko od wielkiego święta czy od jednego treningu na siłowni do drugiego" - ocenił trener Tomasz Putra. "Trzeba szkolić naszych nowych zawodników, przestawić trochę styl trenowania w polskich klubach, skupić się na grze w młynie, a więc na tym przepychaniu. Trzeba także zwiększyć liczbę zawodników w pierwszej linii" - dodał szkoleniowiec. Reprezentanci mają teraz wolne. Za tydzień, najdalej za dwa wyjaśni się, kiedy zostaną rozegrane mecze rundy rewanżowej. Wówczas także sztab trenerski ustali terminy kolejnych sparingów.