„Lance Armstrong będzie reprezentował barwy Team Radio Shack jako kolarz, triatlonista, w tym także w Tour de France 2010” - czytamy w oficjalnym oświadczeniu wydanym przez sponsora.

"Jestem zadowolony, że będę mógł reprezentować barwy amerykańskiego teamu. Mam obiecaną pomoc najlepszych kolarzy i sztabu trenerskiego. Nie mógłbym być szczęśliwszy" - powiedział Armstrong tuż po czwartkowej czasówce, którą zakończył na 16. miejscu. Sponsor tytularny, właściciel sieci sklepów ze sprzętem elektronicznym, w sporcie nie jest debiutantem. Jest sponsorem NASCAR oraz dostarcza sprzęt elektroniczny do NBA. Z teamem Amerykanina chcą także współpracować Nike, Oracle, Google, Apple, Twitter, FRS, Zappos/Amazon i Nutella.

Reklama

>>>Armstrong: Wrócę po ten tytuł za rok!

O kłopotach finansowych Astany zrobiło się głośno w kwietniu tego roku, gdy okazało się, że kolarze nie otrzymują od dwóch miesięcy wypłat. Kryzys został załagodzony, gdy sponsorzy zobowiązali się do wypłacenia 6 mln dol. zabezpieczenia. Mimo to niesmak pozostał... Podczas majowego Giro d’Italia zawodnicy w ramach protestu wystąpili w strojach z zamazaną nazwą sponsora, już wówczas głośno się też mówiło o tym, że w przyszłym sezonie powstanie nowa grupa, którą poprowadzi Armstrong. Plotkom starał się zadać kłam tuż przed TdF Aleksander Winokurow, menedżer zespołu: Astana zostaje i będzie występować w przyszłym sezonie. Z Armstrongiem albo bez niego.

Reklama

Trudno było jednak uwierzyć, że grupa nie będzie zabiegała o zatrzymanie Amerykanina. W końcu Armstrong w świecie sportu i show-biznesu to już człowiek instytucja. Na starcie w Monako mistrzowi specjalnie przyjechali uścisnąć dłoń Fernando Alonso, premier Włoch Silvio Berlusconi czy książę Monako Albert II. W czwartek w busie Astany jechał aktor Matthew McConaughey. Okazuje, że Astana będzie i bez Amerykanina, i Johanna Bruyneela, dyrektora sportowego grupy.

A i sportowo Amerykanin nie odstaje od reszty. Choć we wtorek zapowiedział wycofanie się z walki o ósmy tytuł, na czwartkowej czasówce znów zaatakował. Jego strata do zwycięzcy etapu i lidera wyścigu Alberto Contadora wzrosła do ponad 5 minut, ale przed kolarzami w sobotę wspinaczka na Mont Ventoux, gdzie taką stratę można odrobić w jednej chwili. Czyżby losy wyścigu i tytułu miały się w tym roku rozstrzygnąć na Polach Elizejskich?