Walasek zahaczył kołami o nierówności na torze i runął na ziemię. Wzbudziło to natychmiast śmiech na widowni. Później jednak wielu kibicom z Polski nie było już do śmiechu, bo zielonogórzanin jeździł jak wystraszony junior - opisuje postawę żużlowca "Przegląd Sportowy".
Nie panował nad motocyklem i przed swoim ostatnim biegiem miał tylko jeden punkt. Wygrał ten wyścig, ale nie miało to już znaczenia. Kibice po meczu bardzo mocno go krytykowali, ale nie można zapominać, że to dzięki jego znakomitej jeździe w czwartkowym barażu Polacy awansowali do sobotniego finału.