Dzięki temu może grać na najnowocześniejszym stadionie, jaki kiedykolwiek wybudowano - Allianz Arena, na którym na każdym meczu mistrzów Niemiec zasiada 70 tys. kibiców. Początki w tym piłkarskim raju Podolski ma jednak trudne. Gra rzadko, gola dla nowej drużyny jeszcze nie strzelił. W ciągu kilku tygodni zdążył jednak zdobyć miłość kibiców bawarskiego klubu. Tylko dla „Księcia Poldiego” na każdy trening Bayernu przechodzi ok. 200 kibiców. O początkach w najsilniejszym Niemieckim klubie Podolski zgodził się opowiedzieć DZIENNIKOWI.

Czy wielka popularność nie jest zbyt dokuczliwa? Nie przeszkadzają panu na przykład te dziewczyny, które spacjalnie dla pana zakładają bawarskie stroje i tańczą po treningach Bayernu?

- Ani trochę! Ja to uwielbiam. Kocham kibicoacute;w. Przecież to dla nich gram w piłkę. Lubią mnie, bo nigdy nie odmawiam autografu. Kiedy po treningu otacza mnie spory tłumek, to czuję, że dobrze wykonuję swoją pracę. Z tego samego powodu lubię też patrzeć na plakaty z moimi zdjęciami, ktoacute;rych pełno jest w Monachium. Uważam, że jeśli jestem popularny, to znaczy, że jestem dobry.

Szybko się do tego pan przyzwyczaił.

- Bo ja już to dobrze znam z Kolonii. Tam było zupełnie tak samo.

Mamp;oacute;głby pan poramp;oacute;wnać kibicamp;oacute;w FC Kamp;ouml;ln i Bayernu?
- I tu, i tam na meczach jest wspaniała atmosfera. Choć w Kolonii kibice bardziej żywiołowo reagują na wydarzenia na boisku. Tam czuć prawdziwie piłkarską atmosferę. I stadion - choć nie tak piękny, jak w Monachium - też ma swoacute;j urok.

Tęski pan za Kolonią?
- I to jak! W końcu grałem tam przez 15 lat. Mam tam rodzinę i przyjacioacute;ł. Ale nie narzekam, bo spełniłem swoje marzenia i trafiłem do jednego z najlepszych kluboacute;w świata. Może jeszcze kiedyś wroacute;cę do Koloniihellip;

W Bayernie nie ma pan na co narzekać.

- Tu organizacja jest na światowym poziomie. Od razu widać roacute;żnice między FC Kouml;ln a Bayernem. Tu wszystko jest dwa razy większe - zainteresowanie kibicoacute;w, konkurencja na treningach, nie moacute;wiąc już o budżecie klubu. To taka piłkarska fabryka. Ale obowiązkoacute;w też mam więcej. Głoacute;wnie wobec sponsoroacute;w.

Podoba się panu Monachium?

- To bardzo ładne miasto, ale ja jeszcze go na dobrą sprawę nie widziałem. Przez ostatni miesiąc nawet nie miałem chwili czasu, żeby gdzieś wyjść. Najpierw chcę bowiem zakończyć urządzanie domu. Razem ze swoją dziewczyną spędzam wolny czas na kupowaniu mebli. Sam go sobie wybrałem, ale to klub pomoacute;gł mi go znaleźć. Jest bardzo fajny, leży niedaleko od naszego ośrodka. Na trening jadę najwyżej 25 minut.

Za dwa tygodnie zaczyna się Oktoberfest. Będzie pan świętować?

- O, tam na pewno poacute;jdę! Koledzy dużo moacute;wią o tej imprezie. Będzie to zresztą moacute;j obowiązek. Co roku cała drużyna jest zapraszana przez organizatoroacute;w Oktoberfest. Miejscowego piwa już proacute;bowałem. Także z obowiązku. Naszym sponsorem jest browar. Mieliśmy sesję zdjęciową, podczas ktoacute;rej piliśmy piwo.

Wszystko pięknie, ale dlaczego nie gra pan w pierwszym składzie? Nie jest pan przez to zły?
- Ani trochę. Doskonale zdawałem sobie sprawę z tego, co mnie czeka w Bayernie. Tu na każdej pozycji jest olbrzymia konkurencja. Nie przejmuję się tym, bo mam dopiero 21 lat. Ciągle się uczę, a tu mam znakomitych nauczycieli. Robię to, co każe mi trener, i cierpliwie czekam. Nie mam żadnych kompleksoacute;w, bo wierzę w swoje umiejętności. Gdybym się bał, to nie przychodziłbym do Bayernu.

Co sądzi pan o swoim trenerze? Felix Magath uchodzi za bardzo surowego człowieka.
- Pracowałem już z bardziej wymagającymi trenerami. Szybko znaleźliśmy wspoacute;lny język i nie mam z nim żadnych problemoacute;w. Słucham poleceń trenera, bo to znakomity fachowiec. Wystarczy spojrzeć na jego CV - Magath dobrze wie, co to znaczy zdobyć mistrzostwo, czy Puchar Niemiec.

Co chcecie osiągnąć w tym sezonie w Lidze Mistrzamp;oacute;w?

- W klubie nikt nie wyobraża sobie, żebyśmy nie wyszli z grupy. O innych celach na razie nie rozmawiamy, bo jest na to za wcześnie. Myślę jednak, że ambicje Bayernu sięgają finału.

Wreszcie walczy pan o najważniejsze trofea. W FC Kamp;ouml;ln nie bylo nawet szans, żeby awansować do pucharamp;oacute;w.
- Dlatego właśnie stamtąd odszedłem. Dobrze się czułem w Kolonii, ale nie chciałem co roku walczyć tylko o utrzymanie. Jeden rok gry w drugiej Bundeslidze mi wystarczy. Szkoda, że - po awansie do pierwszej ligi - Kouml;ln znowu spadło. Wierzę jednak, że na mecz Bayernu w Kolonii będę czekał tylko rok, bo moacute;j były klub wroacute;ci do Bundesligi.

Już w tym sezonie chce pan zrealizować swoje marzenia o mistrzostwie Niemiec? Bayern nie gra zbyt dobrze...
- Po trzech kolejkach zajmujemy drugie miejsce w tabeli i słyszę głosy, że przeżywamy kryzys. Bayern będzie nadal wygrywał. A ładna, ofensywna gra to tylko kwestia czasu. Mamy naprawdę silną drużynę, wzmocnioną dodatkowo Markiem van Bommelem z Barcelony. Już niebawem zaczniemy wysoko wygrywać, aby kibice byli zadowoleni.

Reprezentacja Niemiec była blisko finału mistrzostw świata. Myśli pan jeszcze o tym turnieju?
- Cały czas! Ciągle mam przed oczami poacute;łfinałowy mecz z Włochami. Zabrakło nam tak niewiele... Dwie minuty i mogliśmy być w finale. Ciągle bardzo żałuję, że nam się nie udało.

Występu Polakamp;oacute;w pewnie pan nawet nie wspominaamp;hellip;
- Coacute;ż, szkoda, że Polska przegrała mecz z Ekwadorem, bo z nami zagrała naprawdę dobrze. To było dla mnie wielkie wydarzenie. Strasznie przeżywałem mecz przeciwko biało-czerwonym. Niewiele wam zabrakło do remisu. Po meczu porozmawiałem sobie miło z trenerem Pawłem Janasem i z Maćkiem Żurawskim.

Żałuje pan, że trafił do reprezentacji Niemiec?
- Nie mam czego, bo żadnego wyboru nie było. Polska federacja za poacute;źno się obudziła. Kiedy zaczęli do mnie dzwonić, ja byłem już dogadany z Niemcami. Mogli się mną zainteresować wcześniej.

Masz jakiś kontakt z Polską?

- Jasne, przecież na urlopie po mistrzostwach byłem w Polsce. Wkroacute;tce też tam się przejadę. W Kolonii miałem wielu polskich znajomych. W Monachium nie mam za bardzo z kim porozmawiać po polsku. Z urlopu przywiozłem więc sobie około dwudziestu płyt z polskim hip-hopem i rockiem.

Polacy byli dumni z pana w czasie mistrzostw.
- Wiem, bo czytałem polskie gazety. Jest mi bardzo miło, że w Polsce też mam kibicoacute;w.

Do Bayernu latem miał trafić Miroslav Klose. Znowu moglibyście stworzyć polski atak.
- Bardzo bym chciał, bo świetnie rozumiemy się z Miro, ale z tego co wiem, ten transfer był tylko wymysłem niemieckich gazet.
















































Łukasz Podolski, ur. 4.06.1985 w Gliwicach. Napastnik Bayernu Monachium. W reprezentacji Niemiec, z którą zdobył brązowy medal mistrzostw świata, rozegrał już 33 mecze, strzelił 15 goli.