Po wygranym 2:1 meczu Bundesligi z Alemanią Akwizgran Pizarro szukał miejsca, żeby się rozerwać. I znalazł. Pojechał na słynny festiwal piwa i nie wylewał za kołnierz. Po północy wsiadł za kierownicę swojego sportowego wozu i chciał wrócić do domu. Ale daleko nie zajechał. Kilkanaście kilometrów od Monachium zatrzymał go patrol niemieckiej drogówki.

Teraz piłkarza czeka surowa kara. Straci prawo jazdy i zapłaci wysoką grzywnę. "Zajmiemy się tą sprawą. Ten wyskok nie ujdzie naszemu piłkarzowi na sucho" - powiedział dyrektor Bayernu, Uli Hoeness.