Zanim do niego dojdzie, Polacy będą mieli dzień przerwy. Ale gdyby mogli, to nie czekaliby do wtorku, tylko wyszli na boisko natychmiast. "Ja już chcę walczyć z tymi najmocniejszymi" - mówi Pliński. "Dobrze nam idzie, więc najlepiej byłoby od razu zadać kolejny cios. A potem jeszcze pokonać Serbów" - dodaje.
Wszyscy zdają sobie sprawę, że spotkania z tymi drużynami będą decydujące. Bo kolejna wygrana bardzo przybliży nas do strefy medalowej. A to przecież najważniejszy cel. "Jak nie teraz, na tych mistrzostwach, to chyba potem długo, długo nie..." - ocenia nasze szanse Pliński.
Porażki natomiast szybko przekreślą dotychczasową wspaniałą passę. I nikt nie będzie pamiętał, że Polska od początku mistrzostw wygrała siedem meczów bez straty seta. "Nie chcemy zaprzepaścić tego, co już osiągnęliśmy na tym turnieju" - mówi nasz siatkarz.
28 i 29 listopada w meczach z Rosją i Serbią okaże się, czy biało-czerwoni trafią do najlepszej czwórki na świecie.