A jest czym. Wszyscy najczęściej wspominają wspaniały mecz z Rosją, w którym od stanu 0:2 doprowadzili do zwycięstwa 3:2. Uważają, że był przełomowy. "Od tego momentu poczuliśmy, że jesteśmy bardzo mocni. Na drugi dzień wręcz zmietliśmy z boiska Serbów " - opowiada Daniel Pliński. To prawda, bo mocnego rywala pokonali aż 3:0. Wtedy docenili ich wreszcie fani z całego świata. "Kibice z Brazylii i Japonii zaczęli nas szanować. Wcześniej nikt w nas nie wierzył" - dodaje.



Po wygranym półfinale z Bułgarią mówił już o nich cały świat. To ich jednak nie sparaliżowało, a wręcz jeszcze bardziej uwierzyli w siebie. Co prawda w finale z Brazylią przegrali 0:3, ale przyznają, że ich rywale byli po prostu znacznie lepsi. "Trener mówi, że nie ma supermanów w siatkówce, ale oni zagrali z nami jakby prawie nimi byli" - mówi Pliński. Ta porażka wiele ich nauczyła. I już zapowiadają, że zrobią wszystko, żeby wkrótce grać na poziomie Brazylijczyków. "Po tym turnieju wiemy, że z każdym można wygrać!" - twierdzi Pliński.



I choć nadal żyją japońskim turniejem, to chcą jak najszybciej brać się do pracy. "Przed nami ciężki sezon ligowy. Zrobię wszystko, żeby utrzymać formę i w przyszłym roku zostać powołanym do reprezentacji Polski przez Raula Lozano" - zapowiada Łukasz Kadziewicz. A wiele na to wskazuje, że w kadrze pojawią się nowi zawodnicy, którzy będą chcieli konkurować o miejsce w składzie ze srebrnymi medalistami. "Jestem pewien, że młodzież, która trafi do zespołu będzie pracować z jeszcze większym zaangażowaniem. To od nich będzie zależało, czy uda się utrzymać naszą grę na tak wysokim poziomie, jak na tych mistrzostwach" - ocenia kapitan Piotr Gruszka.



Być może do składu wrócą też ci, którzy byli już wcześniej w kadrze, ale na mundialu zabrakło ich z różnych powodów. Libero Piotr Gacek bardzo chciałby dalej pracować z Krzysztofem Ignaczakiem. "Do Japonii według przepisów mógł polecieć tylko jeden libero. Trener postawił na mnie. Mój medal w jakiejś części jest także Krzyśka. Trenując z nim bardzo dużo się nauczyłem" - mówi Gacek.



Nie tylko on jest wdzięczny koledze z drużyny. Łukasz Żygadło mógł w Japonii z bliska obserwować i uczyć się od najlepszego rozgrywającego świata Pawła Zagumnego. "Jestem zmotywowany, żeby go teraz gonić" - mówi rezerwowy rozgrywający. "Ale i tak wzorem dla mnie jest Brazylijczyk Ricardo" - dodaje przekornie. A Zagumny dodaje ze skromnością. "Najważniejszy jest medal. Nagroda dla mnie to tylko dodatek" - twierdzi. I chyba jako jedyny otwarcie mówi, że nie przepada za tym całym zamieszaniem wokół ich sukcesu. Bo pozostali siatkarze wciąż mocno go przeżywają. Razem z kibicami.