W trakcie sezonu Kubica ma mało czasu na rozrywkę. W ostatnich miesiącach wiele podróżował, startował w zawodach Grand Prix dla teamu BMW-Sauber, a do tego przeprowadzał liczne testy bolidów. Dlatego każda okazja do zabawy gokartem, to dla niego miły powrót do dawnych lat.
I choć, jak twierdzi, jest już za duży i za stary, to natychmiast daje się skusić. Wtedy znów jest... małym Robercikiem. Tak było jakiś czas temu na imprezie BMW w Niemczech oraz niedawno w Krakowie.
A Kubica ma co wspominać z pierwszego, wczesnego okresu swojej kariery. Gokartami jeździł już, mając sześć lat. Gdy miał ich dziesięć, był najlepszym juniorem w naszym kraju. Łącznie sześć razy został mistrzem Polski w kartingu!
Teraz zachęca dzieci do uprawiania tego sportu. "Jeśli ktoś chce zostać kierowcą Formuły 1, to od tego powinien zacząć" - mówi. I przekonuje, że jego następcy mogą szybko się znaleźć, gdy w Polsce powstaną dobre warunki do jazdy na gokartach. "Trzeba rozwijać karting! Warto inwestować w powstawanie nowych torów" - nawołuje.
Chce, żeby w przyszłości inni marzący o występach w Formule 1 Polacy nie musieli uciekać z kraju. Sam miał zaledwie 13 lat, gdy wyjechał do Włoch. Bo czuł, że w Polsce już się nie rozwinie, a tam jest najlepsza liga kartingowa na świecie.
I choć teraz Kubica nie ma czasu, żeby zawodowo zajmować się kartingiem, to dalej opowiada o nim z pasją. "Ja go od zawsze uwielbiałem. To są wielkie emocje. Czasami może nawet większe niż w Formule 1" - wspomina z uśmiechem.
Czasami znów chce być małym chłopcem. I dlatego, gdy tylko ma okazję, przesiada się z bolidu Formuły 1 do znacznie mniejszego pojazdu - gokarta. To od niego zaczęła się wyścigowa pasja, a potem pierwsze sukcesy Roberta Kubicy. Nic dziwnego, że nadal gokarty go kręcą, choć nie osiągają tak zawrotnych prędkości, jak maszyny w Formule 1.
Materiał chroniony prawem autorskim - wszelkie prawa zastrzeżone. Dalsze rozpowszechnianie artykułu za zgodą wydawcy INFOR PL S.A. Kup licencję
Reklama
Reklama
Reklama