"Ona przeżywa kryzys. W pewien sposób ją rozumiem. Trudno jest ciężko trenować, gdy nie przynosi to sukcesów" - tłumaczył ją niedawno trener kadry Ryszard Soćko. Ale nie było też tajemnicą, że Wróbel nie przepadała za nim i władzami związku. Z wzajemnością, bo sama też sprawiała im sporo kłopotów. Potrafiła zapaść się pod ziemię, unikała treningów.
Koleżanki z reprezentacji Polski mówią, że ostatnio startowała z musu. Przestało jej to sprawiać frajdę, na pomost wychodziła tylko z poczucia obowiązku. A do tego prześladowały ją liczne kontuzje. Jej najgroźniejsze rywalki osiągały świetne wyniki, a Wróbel nic się nie udawało. To dodatkowo ją stresowało. Miała dość presji.
Nasza sztangistka ma jeszcze szansę na powrót. Zachęca ją do tego minister sportu Tomasz Lipiec. "Szanujemy jej decyzję. Ale dajemy jeszcze czas do końca tego roku na ewentualną zmianę postanowienia. Jeśli w najbliższych dwóch tygodniach zdecyduje się na powrót do sportu, wejdzie do programu przygotowań do igrzysk olimpijskich w Pekinie w 2008 roku. Jeżeli nie, od dnia 1 stycznia zawodniczka nie będzie już w kadrze olimpijskiej i zostanie jej wstrzymane wypłacanie stypendium" - powiedział minister.