"Musieliśmy nowy, większy stół zamówić, by cała rodzina się pomieściła. Samych wnuków mam czternastu" - chwali się Felicja Brzęczek. Wśród nich jest najlepszy polski piłkarz i reprezentant Polski. Nikt nie zna Kuby lepiej niż pani Felicja. Po tragicznej śmierci mamy zawodnika to właśnie babcia go wychowywała.

"Śmierć Hani wszyscy przeżyliśmy. Z tych nerwów i stresów Kubuś przestał rosnąć. Martwił się, ale pocieszałam go: Kubuś, Maradona był malutki, a jaki miał drybling! Serce mi rosło, gdy na futrynie coraz wyżej zaznaczałam kreskę nad głową Kubusia. I choć dziś nie jest za wysoki, ma wielkie serce do gry" - mówi Felicja Brzęczek.

Przed panią Felicją, uroczą, dziarską kobietą, piłka nie ma tajemnic. Do dziś dokładnie pamięta akcję, po której jej syn, wujek Kuby - Jerzy Brzęczek zdobył gola na Wembley. Na miłe wspomnienie babcia Kuby ukradkiem wyciera łzę i ponownie się uśmiecha. "Oglądam wszystkie mecze Kubusia w Wiśle. Najgorzej jest wtedy, gdy go faulują. Krzyczę wtedy: <podnieś chociaż palec, bym wiedziała, że żyjesz!>"

"Żałuj, że Wisła już odpadła z pucharów. Ale mojej winy też jest trochę, bo w dniu meczu z Feyenoordem miałam pojechać na Jasną Górę pomodlić się. Nie zdążyłam, no i klops!" - narzeka babcia Błaszczykowskiego. Drybling, Feyenoord, Wembley, transfer... Z piłkarskim słownikiem radzi sobie ona wyśmienicie.

"Za kilka tygodni Kuba może wyjechać na Zachód. Puści go pani?" - pytają dziennikarze "Faktu". "Pewnie, bo wiem, że Kuba, gdzie by nie był, o babci nie zapomni, choć ja jestem zwykłą babcią. Cieszę się, że udało mi się Kubę wychować na fajnego chłopaka. Tak naprawdę nigdy z nim nie miałam problemów, choć na wszelki wypadek długo nie puszczałam go na dyskoteki. Ale on sam ma twardy charakter. Na treningi do Częstochowy jeździł pekaesem. Kilka godzin w obie strony. Czasami mróz trzaskał i śniegu było po pachy, a on cierpliwie czekał na autokar z frytkami w garści, które mu smażyłam na drogę" - opowiada pani Felicja.

Ale jest jeden problem. Nikt nie chce oglądać meczów w towarzystwie babci. "Podaj!", "Zagraj do najbliższego!", "Strzelaj!", "Sędzia faul!" - co chwila słychać przed telewizorem. "Babcia wszystko wie najlepiej, a swoje racje wykrzykuje" - mówi brat Kuby Dawid, który widział, co pani Felicja wyprawia podczas meczów.

Przy wigilijnym stole oprócz najbliższej rodziny będzie także Agata, narzeczona Kuby. Babcia polubiła ją, co jest ważne, bo przecież pani Felicja rządzi rodziną. "Jurek wziął ślub, jak miał 20 lat, Dawid miał tyle samo, a Kubuś ma już 21, więc chyba pora..." - śmieje się pani Felicja.

"Babcia? Najukochańsza osoba na świecie. W tym tekście mam być drugoplanową postacią" - zaznacza Kuba. Najważniejsza jest kochana babcia.