Ten turniej to wielkie święto dla miejscowej ludności. Wiele osób idzie pieszo nawet kilkadziesiąt kilometrów, żeby popatrzeć na krwawą bijatykę. A jest co oglądać. Bokserzy się nie oszczędzają. Tu nie liczy się taktyka. Atakują z pasją i wściekłością, żeby jak najszybciej znokautować rywala. Walczą, dopóki rywal nie będzie miał już dość. Dlatego pojedynki trwają czasem dłużej niż na zawodowych ringach...

Najlepsi wiedzą jak zrobić wrażenie na oszalałej publice. Im bardziej chaotycznie zadają ciosy, im większe robią zamieszanie, tym głośniej krzyczą kibice. Wielu fanów nie wytrzymuje napięcia i wyrywa się, żeby wspierać swoich faworytów. Wtedy do akcji wkraczają ważni członkowie plemion, którzy rózgami szybko robią porządek. I walki mogą trwać dalej. Aż do wyłonienia zwycięzcy. A ten - oprócz wielkiej chwały - może szczycić się, że pokonani przez niego rywale... utracą szacunek swoich żon.