Po zakończeniu minionego sezonu olbrzymim kontraktem skusił go zespół Dynamo Moskwa. W Rosji miał zarobić przez sezon 500 tysięcy euro, ale z klubu wyleciał w listopadzie. Trafił do ligi włoskiej, do drużyny Legea Scafati. Ale tam też długo nie zagrzał miejsca. Odszedł po tym, jak pracę stracił jego ulubiony trener - Aleksander Petrović.

Teraz Jagodnik spróbuje szczęścia w Anwilu. Tyle że we Włocławku słoweński skrzydłowy nigdy nie był lubiany. Kibice obrażali go wielokrotnie, śpiewając: „Jagodniku, Jagodniku - twoje miejsce na śmietniku”. Mimo to koszykarz zdecydował związać się z tym klubem. Ale nie ze względu na kibiców, a na nowego szkoleniowca - Alesa Pipana. Jest on także selekcjonerem reprezentacji Słowenii, a 33-letni Jagodnik marzy, żeby jeszcze zagrać w kadrze.