Najbardziej jest to widoczne podczas zawodów siłowych. Ciężarowcy, jeszcze zanim podniosą sztangę do góry, zaczynają swoją ceremonię. Wykrzywiają się, jakby chcieli ją zaczarować. A gdy ją dźwigają, to wtedy na ich twarzach - z wielkiego wysiłku - dzieją się przedziwne rzeczy.
Plejadę różnych min prezentują bokserzy. Podczas obowiązkowego ważenia przed walką zawsze chcą wyglądać groźnie, a potem na ringu często nie są już tacy pewni siebie. Obolali, zakrwawieni, opuchnięci, posiniaczeni... Twarz zmienia im się z minuty na minutę.
Skoczkowie narciarscy też robią miny. Mimo tego, że większość ich twarzy chroni kask, to podczas lotu muszą opierać się uderzającemu w nią z wielką prędkością powietrzu. A wtedy poruszają ustami jak... ryby. Wiedzą coś o tym pływacy, łapczywie oddychając, gdy na ułamki sekund wychylą się spod tafli wody.
Z powietrzem zmagają się także sprinterzy. Ich bieg trwa tylko kilkanaście sekund, więc jak na możliwości człowieka, osiągają zawrotne prędkości. Nic dziwnego, że przez ten czas intensywnie pracują mięśnie ich twarzy, a skóra na policzkach mocno faluje. Inni lekkoatleci - skoczkowie o tyczce, często przed rozbiegiem... dmuchają w palce. To sposób na koncentrację i pewność, że ręce nie zawiodą, gdy będzie prowadzić nimi tyczkę do celu.
Zabawnie mogą wyglądać także zmagania kolarzy podczas stromych podjazdów w górach. A jeśli jadą w grupie, to można zaobserwować, jak różni zawodnicy radzą sobie z tym wysiłkiem. Jedni zaciskają zęby, inni marszczą czoło... Podobnie jest w tenisie, gdy trzeba uderzyć z wielką siłą piłkę lub szybko do niej dobiec.
W sportach drużynowych min jest chyba najwięcej. Kibice przez wiele minut mogą podziwiać różne zachowania zawodników - okrzyki, kłótnie, pretensje, zdziwienie, zaskoczenie. Ale nic nie jest tak widowiskowe jak szalona radość. Podskoki, uściski, śpiewy, tańce, przesyłane pocałunki, ale także złośliwe gesty do rywali, których się pokonało.
Często potem, gdy sportowcy widzą się na zdjęciu w takiej akcji, to nie zawsze akceptują te swoje emocje. Kiedyś Michael Jordan znalazł na to sposób. I gdy pakował piłkę do kosza to jego mina była... pod publiczkę. Koszykarz wywalał język, jakby wiedział, że jego akcję będą fotografować wszyscy. I dzięki temu tylko dodał sobie blasku. Bo kibice uwielbiają postacie, które ze sportu robią show.