Zaczęło się od wyzwisk i gwizdów oraz politycznych haseł. Jedni i drudzy nawzajem się obrażali, sugerując, że ich naród jest lepszy. I tak od słowa do słowa, zazwyczaj spokojni fani tenisa, stali się bandytami. Rzucili się na siebie jak zwierzęta!
Do zamieszek doszło na Garden Square, przed główną areną zawodów. Zwaśnione grupy uspokoiły się dopiero po reakcji policji.