Już kilka minut po wprowadzeniu kuratora Ryszard Czarnecki oświadczył dziennikowi.pl, że będzie ubiegał się o fotel prezesa PZPN. Główne punkty jego programu to skuteczna walka z korupcją oraz zmiany w finansowaniu piłki nożnej - wzór turecki, czyli ulgi podatkowe dla inwestorów i francuski, czyli opłacanie klubów z funduszy samorządów lokalnych. Chce on także stworzyć 49 szkół mistrzostwa sportowego ulokowanych w byłych miastach wojewódzkich oraz wybudować profesjonalny ośrodek dla polskiej reprezentacji w promieniu 50 kilometrów od Warszawy.

Kolejny kandydat to Kazimierz Greń, prezes Podkarpackiego Związku Piłki Nożnej. Jak twierdzi, jemu też zależy na zmianach w polskim futbolu. Już przed ostatnim nadzwyczajnym zjazdem PZPN opowiadał się za dymisją starych władz.

Posadą zainteresowany jest także Roman Kosecki, były piłkarz, a obecnie poseł. "Jeśli zostanę prezesem, to będę pracował w związku za darmo" - zapowiada. I uważa, że największy jego atut, to nazwisko, które wyrobił sobie przez lata gry w piłkę. "Wszyscy wiedzą, kim jest Kosecki i co sobą reprezentuje" - mówi.

Wśród kandydatów od dłuższego czasu wymieniany jest także Jerzy Engel, były trener reprezentacji Polski, a ostatnio wiceprezes PZPN i szef wyszkolenia związku.

Dla ministra sportu Tomasza Lipca najlepszy byłby jednak Andrzej Rusko, szef Ekstraklasy SA i obecny kurator. "Proszę mi wskazać innych, lepszych potencjalnych szefów związku" - mówi minister. I Rusko może już wkrótce stać się faworytem do fotela prezesa, bo w najbliższych tygodniach - jak zapowiedział - ostro bierze się do pracy, żeby uporządkować sprawy polskiej piłki.