Dzień przed meczem szczypiorniści korzystali z ostatnich chwil wolnego czasu. A że mieszkają w pięknym miasteczku, 30 kilometrów od Koeln, w którym odbędzie się finał, to z przyjemnością po nim spacerowali. Mogli wreszcie odpocząć od Hamburga, gdzie panował wirus grypy żołądkowej.
Wszyscy czują się znacznie lepiej, niż przed półfinałem z Danią, ale nadal potrzebują opieki lekarzy i masażystów. Trudy ciężkiego turnieju dały im się we znaki. Rozegrali już dziewięć spotkań, więc po każdym wysiłku ich organizmy regenerują się znacznie dłużej. Bez wsparcia specjalistów byłoby ciężko. Dlatego zawodnicy chętnie ich odwiedzają - chcą być gotowi na sto procent.
W finale, oprócz zdrowia, przyda się im także dobra taktyka. Trener Bogdan Wenta przeprowadził już krótki trening pod tym kątem i taki sam zaplanował na dziś. Niemcy muszą być rozpracowani w najdrobniejszych szczegółach. Mimo tego, że już raz w tym turnieju Polska z nimi grała i wygrała, a wielu naszych piłkarzy ręcznych zna świetnie rywali z rozgrywek Bundesligi.
Dziś nasza drużyna chce się ukryć przed wszystkimi i aż do meczu skoncentrować tylko na finale. "Drużyna tego potrzebuje. Nic nie powinno rozpraszać zawodników" - mówi dziennikowi.pl kierownik reprezentacji Marek Żabczyński. I dodaje, że po spotkaniu półfinałowym z Danią z nikogo nie zeszło powietrze. "Wszyscy są bardzo zmotywowani. Wiedzą, o co zagrają i bardzo chcą wygrać" - mówi. Złote medale są już bardzo blisko.
Finał zaczyna się o godz. 16.30.