Dostało się wszystkim jego gwiazdom światowego judo. Trener Hitoshi Saito nie zostawił suchej nitki na swoich najlepszych zawodnikach. Trzej mistrzowie olimpijscy - Keiji Suzuki, Masato Uchishiba i Tadahiro Nomura - mieli zwieszone głowy, choć zazwyczaj noszą je wysoko. Bo rzadko przegrywają.

Cała trójka w miniony weekend zawiodła trenera podczas największego turnieju w Europie. Każdy przegrał po jednej walce, a Suzuki i Nomura zajęli 3. miejsca. Saito się wściekł. "Będą zasuwać aż im tlenu w płucach zabraknie, aż zwymiotują żółcią!" - pieklił się w obecności dziennikarzy. A smutni judocy tylko potakiwali szkoleniowcowi.

Europejczycy zamarli, widząc jak cała plejada japońskich mistrzów świata w milczeniu wysłuchuje ataków szkoleniowca. Protestów ze strony zawodników oczywiście nie było. Nikt nie przypomniał trenerowi, że ich praca już przypomina męki piekielne. Zawodnicy zaliczali bardzo wyczerpujący trening. Suzuki walczył przez 30 minut z przeciwnikami, którzy zmieniali się co minutę. Rywale byli tak ustawieni, aby każdy następny był silniejszy. Prawie każdy japoński judoka został poddany takiej próbie i kończył ją omdleniem...

Trener reprezentacji Japonii potrafi wysłać swoich zawodników w dowolne miejsce na kuli ziemskiej, aby znaleźli mocnych rywali. W zeszłym roku kazał swojej kadrze wyjechać do Brazylii tylko po to, by walczyli tam w parterze z miejscowymi zawodnikami brazylijskiego Jujitsu, specjalistami technik na ziemi. Po pobycie w Ameryce Południowej stwierdził, że tam judocy lepiej poruszają się na nogach. Kazał więc swoim zawodnikom... grać w piłkę nożną. Ostatnia awantura też ma przynieść dobre efekty.