"Pogoda nie jest dobra, lecz istnieje szansa na poprawę. Wychodzimy z bazy z duszą na ramieniu. Ostatnie dni były frustrujące. Jak nie porywisty wiatr, to opady śniegu i groźba lawin, ale potem może przyjść jet stream, w końcu to ten czas" - przekazała mieszkająca w Warszawie 35-letnia alpinistka.

Reklama

Zdobywczyni siedmiu ośmiotysięczników podkreśliła, że wyjście na atak szczytowy, to zaawansowana logistyka.

"Po sto razy sprawdzaliśmy czy wszystko spakowaliśmy: a to zapasowe baterie do latarek na głowę, a to czy sprzęt wspinaczkowy jest w komplecie, a to gaz i jedzenie" - wspomniała.

Długo trwały też przygotowania. "Kalkulowaliśmy, czy jeśli będziemy zmuszeni zostać dłużej u góry, z powodu złej pogody, czy nie zabrać więcej produktów i gazu. Ale z drugiej strony nie możemy mieć ze sobą ani jednego zbędnego grama, bo na tej wysokości odczujemy ten ciężar pięciokrotnie. Poza tym zabierze nam to cenną energię i siły, które tam na górze są policzalne i jakże potrzebne. Rozmyślania zajęły więc trochę czasu" - przyznała Baranowska.

Makalu to piąty co do wysokości szczyt świata, znajdujący się w trudno dostępnym rejonie, na granicy Chin i Nepalu, 20 km od Everestu. Po raz pierwszy wierzchołek został zdobyty 15 maja 1955 roku przez Francuzów Jeana Couzy (zmarł w 1958 roku) i Lionela Terray (zmarł w 1965). Do końca XX wieku na szczycie stanęło tylko 180 alpinistów.

Dotychczas na górę wspięło się siedmioro Polaków: w 1981 roku Jerzy Kukuczka (nową drogą - północnym filarem), w 1982 - Andrzej Czok (nową drogą - zachodnią ścianą), w 1986 - Krzysztof Wielicki, w 1988 - Tomasz Kopyś i Ryszard Kołakowski, który zginął podczas zejścia, w 2002 - Piotr Pustelnik oraz w 2006 - Anna Czerwińska.