Pedersen był w drodze z meczu szwedzkiej ligi w Norrkoeping rozgrywanym we wtorek wieczorem i jechał do Danii.
"Na szczęście jechaliśmy tylko 90 kilometrów na godzinę i to nas uratowało. Łoś wpadł nagle na drogę i doszło do czołowego zderzenia. Niestety z powodu uszkodzenia samochodu dotarłem do Odense dopiero nad ranem i udałem się prawie od razu na zabiegi do fizjoterapeuty, a wieczorem czeka mnie mecz duńskiej ligi, więc na sen nie ma już czasu" - powiedział Pedersen dziennikowi Jyllands Posten.
Zdaniem policji Pedersen miał wielkie szczęście, ponieważ jechał minibusem, który jest wyższy od samochodu osobowego. W jego przypadku łoś uderzył w maskę i silnik, które zamortyzowały siłę kolizji. W przypadku samochodów osobowych zwierzę, które ma długie i cienkie nogi po uderzeniu przez niżej zawieszony samochód wpada przez przednią szybę do środka dusząc swoim kilkusetkilogramowym ciężarem pasażerów.