Dla Rengifo najważniejsza jest rodzina. "Uwielbiamy spędzać ze sobą czas. Jesteśmy domatorami. Zamiast odwiedzać knajpy i restauracje, wolne chwile poświęcamy sobie. Zwykle w domu albo na świeżym powietrzu" - opowiada "Faktowi" piłkarz.

Najbliżsi napastnika zachwycają się polską jesienią. "Złote, czerwone i brązowe liście na drzewach są po prostu piękne. W Peru nie widać tak wyraźnie, kiedy zmieniają się pory roku. U was jest inaczej i to jest fantastyczne. A nasze dzieci są po prostu wniebowzięte" - zachwyca się żona snajpera, Jenny. "Mnie chyba też służy polskie powietrze o tej porze roku" - żartuje napastnik.

Hernan rozkochał już w sobie cały Poznań. Gdy przyjeżdżał do naszego kraju, był anonimowym piłkarzem. Wszystko zmieniło się po zwycięskiej bramce, którą strzelił Legii. "Po tym spotkaniu cały stadion śpiewał moje nazwisko. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie przeżyłem" - opowiada o swoich wrażeniach "El Charapa". Od tego momentu kibice już wiedzą, kim jest. Na każdym kroku okazują mu dowody sympatii.

"Wiecie, co mi się w naszych fanach podoba najbardziej? To, że szanują życie prywatne zawodnika. Nikt nie jest nachalny. Ludzie podchodzą, uśmiechają się i gratulują udanego meczu. Grzecznie proszą o autograf czy o wspólne zdjęcie. A w Peru piłkarze nie mają praktycznie chwili oddechu. Nigdzie nie mogą się ruszyć. Dlatego mam wielki szacunek do polskich kibiców za to, że oni szanują mnie, moją rodzinę i mój czas dla niej" - zdradza Rengifo.

Mimo że już trzy razy zapewnił Lechowi zwycięstwo (z Widzewem Łódź, Legią i Cracovią) Hernan twardo stąpa po ziemi. "Na razie idzie mi nieźle, bo zdobywam bramki. Ale kiedyś może się to zmienić i jestem tego świadomy. Dlatego spokojnie podchodzę do tego wszystkiego" - tonuje nastroje Peruwiańczyk. Czy czuje się gwiazdą? "A dlaczego miałbym nią być? Przecież robię to, za co mi płacą. Miałbym się wywyższać tylko dlatego, że jestem piłkarzem?" - pyta napastnik.

I nie kryje, że nigdy nie wykorzystałby swojej popularności wbrew pewnym zasadom. Zdarza się przecież, że po dobrym meczu piłkarze nie muszą np. płacić w restauracjach. "Czułbym się niezręcznie, gdyby ktoś mi coś takiego zaproponował" - przyznaje bożyszcze piłkarskiego Poznania.













Reklama