Dlatego przygotował już plan, według którego będą się toczyć sprawy drużyny narodowej. Dla Beenhakkera mistrzostwa Europy nie zaczynają się za sześć miesięcy, ale już za miesiąc.

Od 15 stycznia cała praca sztabu szkoleniowego będzie ściśle dotyczyła tylko tego turnieju. Powstanie grupa ludzi, którą będzie zarządzał i koordynował jej pracę Leo. "On musi znać wszystkie szczegóły dotyczące formy, przygotowania kondycyjnego czy jakichkolwiek problemów swoich piłkarzy. Nawet ludzie w PZPN dziwili się, że tak wcześnie bierzemy się do roboty" – opowiada "Przeglądowi Sportowemu" - dyrektor reprezentacji Jan de Zeeuw.

Od połowy stycznia z pewnością będzie można mówić o selekcjonerze kadry narodowej "latający Holender". Beenhakker będzie bowiem pokonywał tysiące kilometrów. "Don Leo" Nie zamierza tylko słuchać opinii innych, bądź oglądać swoich podopiecznych tylko w telewizji. Każdego z nich obejrzy na żywo...