Młody reprezentant Anglii cały czwartek przesiedział w areszcie. Policja zatrzymała go nad ranem po hucznej nocnej imprezie. Agresywne zachowanie piłkarza zostało zarejestrowane na jednej z kamer monitoringu w Liverpoolu. Tego samego dnia Newcastle grało mecz ligowy, ale Barton nie wystąpił, bo jest kontuzjowany.
Według policji po przyjeździe funkcjonariuszy na miejsce zdarzenia okazało się, że piłkarz uczestniczył w bójce z dwoma mężczyznami. Poszkodowani twierdzili, że Barton napadł na nich podczas kłótni przed sklepem z telefonami komórkowymi w centrum miasta.
To nie pierwszy taki wybryk Anglika. Gdy grał jeszcze w Manchesterze City dotkliwie pobił na treningu kolegę z drużyny, Ousmane Dabo. "Wyglądam jak Człowiek-Słoń. Moja twarz zmieniła kształt" - mówił o efektach pobicia Francuz, który wniósł sprawę do sądu.
Dwa lata temu Barton został odesłany do domu ze zgrupowania City w Tajlandii po tym, jak wdał się w bójkę w barze z nastoletnim kibicem Evertonu, którego jest... wychowankiem. We wrześniu zeszłego roku pokazał zresztą kibicom "The Toffees" goły tyłek po zremisowanym 1:1 meczu.
Jednak najbardziej oburzającym wyczynem Bartona było zgaszenie cygara w oku piłkarza młodzieżówki Manchesteru City, Jamie'go Tandy, podczas klubowego przyjęcia bożonarodzeniowego. Pomocnik tłumaczył się potem, że Tandy próbował w sztubackim żarcie podpalić jego koszulę.
Joey nie jest jedynym z rodziny Bartonów, który popadł w konflikt z prawem. W grudniu 2005 roku jego 17-letni przyrodni brat, Michael Barton został skazany na długoletnie więzienie za współudział w podwójnym morderstwie na tle rasowym.