Polka to zwycięstwo zawdzięcza swojemu serwismenowi Ulfowi Olssonowi. "Z dwóch powodów. Po pierwsze, gdy wieczorem bardzo bolało mnie gardło, przyrządził ziółka, które pomogły. Po drugie, tak nasmarował narty, że biegłam niezwykle lekko" - tłumaczy "Przeglądowi Sportowemu" Justyna Kowalczyk.

Reklama

Kowalczyk w Canmore narzeka tylko na jedno - na fatalne pożywienie. "Jest paskudne i tłuste. Dlatego biegam do supermarketu po odpowiednie jedzenie i moją ukochaną czekoladę. Patrzcie, ile dała mi energii" - śmiała się szczęśliwa Kowalczyk.