Mecz skończył się przed pierwszą w nocy ze środy na czwartek. Jeszcze później odbyła się konferencja prasowa ze szczęśliwym Janowiczem.

Reklama

Finalista juniorskiego US Open z ubiegłego roku przyleciał do Wrocławia z Australii kilkanaście godzin przed meczem z Francuzem. To był jego pierwszy start w życiu w seniorskim turnieju tak wysokiej rangi.

Utalentowany Polak od razu trafił na zawodnika rozstawionego z nr 2. I nie tylko się nie spalił psychicznie, lecz wręcz rozstrzelał doświadczonego Francuza. Popisał się aż 19 asami serwisowymi, nadając piłce prędkość ponad 200 km na godzinę (najwyższa wynosiła 214 km/h). Znacznie lepiej wyszkolony technicznie Francuz wielokrotnie bezradnie rozkładał ręce, bo nie był w stanie nawet zareagować na tak szybkie uderzenia.

"Jestem w szoku. Nie spodziewałem się, że mogę pokonać tak dobrego gracza. Cieszę się, że wytrzymałem psychicznie to spotkanie" - mówił Janowicz.

To dobry prognostyk przed dalszymi startami Jurka. Polski nastolatek zamierza grać ze swoimi rówieśnikami jedynie w turniejach wielkoszlemowych. Przez większą część sezonu chce rywalizować ze starszymi od siebie w zawodowych imprezach.

"Granie z seniorami jest na pewno trudniejsze niż z nastolatkami. Oni serwują dużo mocniej i są bardziej wytrzymali psychicznie, ale dzisiaj się przekonałem, że ta różnica nie jest taka ogromna. Mój przeciwnik nie spodziewał się tak dobrej gry z mojej strony. Denerwował się, robił dużo błędów, a ja to wykorzystałem" - opowiadał Janowicz.

Dotąd młody Polak zarobił w seniorskich turniejach zaledwie 380 dolarów. Wygrana z Mahutem zasiliła jego konto kwotą ponad trzykrotnie większą (1105 euro). "Pieniądze są dla mnie tylko dodatkiem. Koncentruję się na tym, żeby grać jak najlepiej, zaprezentować jak najszerszej publiczności i ciągle podnosić swój poziom" - deklarował Jurek.

Mimo młodego wieku Janowicz został powołany do daviscupowej reprezentacji Polski, która od przyszłego piątku walczyć będzie ze Szwajcarią w grupie I strefy euroazjatyckiej. Nastolatek ma nawet szansę występu w podstawowym składzie. "Na pewno się nie przestraszę. Bo ja nie boję się nikogo" - mówi młody tenisista.